poniedziałek, 22 czerwca 2015

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 19-22 września 2016

Ehh. Przepraszam. Tak naprawdę.
Kompletnie nie miałam weny.
Rozdział, który właśnie dodaję, tez nie jest mistrzostwem, ale już było mi tak głupio, że chciałam dodać coś dla tych, którzy dzielnie czekają od... trzech miesięcy? Urgh. Bo są jeszcze tacy, prawda?
Obiecuję poprawę!
Ściskam, 
Z.
(wiecie, że LGP już za chwilę?! jaranko max!)

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 19 września 2016, 11:06


-Nie chcę być niemiła Heinz, ale to naprawdę nie jest najlepszy moment – mruczy Tysia nawet na mnie nie patrząc. Energicznym ruchem rozciąga kolejną malutką bluzkę któregoś z bliźniaków na desce i zaczyna ją prasować.
-No właśnie widzę, że zalatana jesteś...
-Muszę zdążyć zanim Michi wróci z bliźniakami. Jak wrócą to już nic nie zrobię.
-Ale ja tylko chciałem spytać...
-Podasz mi spodenki? Którekolwiek z tego stosu – brunetka wskazuje palcem na górę ubrań rzuconych na kanapę.
-Chociaż bardziej chciałem cię prosić niż spytać...
-Cholera jasna! Przecież ja zabije Michiego! Ile razy można prosić żeby wyciągał chusteczki z kieszeni przed praniem?! No ale mów... Co tam ode mnie chciałeś?
Strzepuje bluzkę z siłą godną strongmana. Na chwilę milknę, ale widzę że patrzy na mnie wyczekująco, więc zbieram się w sobie i ponawiam próbę.
-Chciałem cię prosić, żebyś pojechała z nami na zawody.
Tysia unosi pytająco brwi i sięga po kolejną koszulkę Thomasa.
-Po co? Mam w domu telewizor, gdybyś nie zauważył.
Uśmiecham się ojcowsko. Oj, głupiutka Tysia. Nic nie rozumie.
-Nie chcę żebyś pojechała tam w celach turystycznych, tylko do pracy.
-Moja praca jest tu. W Innsbrucku – dodaje stanowczo.
A jakże. Wiedziałem, że łatwo nie będzie. Chyba będę musiał się zacząć płaszczyć.
-Tysiunia... - zaczynam słodko, a ona od razu przewraca oczami. - Posłuchaj mnie skarbie... Sara musi przejść zabieg i nie może jechać z nami.
-W związku jest pierdylion innych fizjoterapeutów.
-Ale żaden z nich nie jest tak dobry jak ty – uśmiecham się promiennie.
-Bujda na resorach – mruczy brunetka i sięga po sukienkę Leny. - Co ja według ciebie mam niby zrobić z bliźniakami?
-Zabrać ze sobą!
-Ty chyba na głowę upadłeś! - prycha niezadowolona dziewczyna.
-To może Alex się nimi zajmie...?
-Alex nie jest ich ojcem, nie mogę mu ich podrzucać co drugi dzień!
-To może Stefan?
-Cześć Tysia! - słyszymy z przedpokoju.
-Cześć Słońce!
-O trenerze... - uśmiecha się Michi wchodząc do salonu i ściska moją dłoń. - Co tu trener robi?
-Udowadnia, że zasługuje na tytuł idioty roku – mruczy brunetka wyłączając żelazko. Blondyn rzuca jej pytające spojrzenie. - Chce, żebym pojechała na zawody.
-Ah to – przypomina sobie Hayboeck. - Sorry, mówiłem że się nie zgodzi. W każdym razie! Dzieciaki zaszczepione, byłem jedynym dumnym tatą w przychodni! Reszta same mamy! Byś widziała Tysiunia, jak one na mnie patrzyły! Na pewno w myślach przeklinały swoich facetów, że nie są mną, gwarantuję ci to...
Heinz Kuttin tak łatwo się nie poddaje! Justyno Hayboeck, pojedziesz ze mną na zawody, choćby ni wiem co.


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 21 września 2016, 10:02


Powiedzieć, że jest zła, to naprawdę urocze niedopowiedzenie. Ale cóż ja biedny człowiek w potrzebie mogłem zrobić? Potrzebowałem fizjoterapeuty, więc powędrowałem do prezesa i o tym przebąknąłem. Jak również o tym, że Tysia była świetnym pracownikiem. A potem wszystko już się potoczyło samo. Ileż ta mała kobietka ma w sobie siły i gniewu! Wleciała jak burza do prezesa, opierdoliła jego za ustalanie za jej plecami, mnie za mataczenie, a Diessa za to, że jej nie bronił. Na koniec rzuciła coś o tym, że wróci do Norwegów, bo tam przynajmniej pytali ją o zdanie i trzaskając drzwiami wyszła. Diess stwierdził, że jej przejdzie. Cóż. Nie przeszło.
Z nienawiścią zabrała ode mnie kadrową bluzę, narzuciła ją na siebie i poszła usiąść z Gregorem. Postanowiłem spróbować załagodzić nasz konflikt i ochoczo powędrowałem za nią.
-Tysiunia...
-Nie.
-Ale...
-Powiedziałam nie.
-Gdzie bliźniaki?
-Zostały same w domu, umrą z głodu, obsrają sobie pieluchy i będą w tym leżały aż do niedzieli. A to wszystko dzięki tobie!
-No przestań.
-Nie interesuj się.
-Gdzie do cholery jest Didl? - pyta Kofler, który pojawił się nagle nie wiadomo skąd.
-Akurat biorąc pod uwagę nastawienie Tysi, to może już go gdzieś zabiła i zakopała – rechocze Gregor.
-Nie zdążyłam – burczy dziewczyna. - Ale istotnie, on pójdzie na pierwszy ogień. Chociaż nie! Pierwszy będzie wasz pseudo trener!
-Jak ja za tobą tęskniłem! - wzdycha Schlieri. - Z nikim nie porozmawiasz tu tak od serca, jak z tobą...
-A ja widziałem Didla – oznajmia Kraft. - Był z Evą.
-Jak to 'był'? - pyta Michi siadając obok swojej żony.
-No bo gdzieś poszli. I rozglądali się, czy nikt nie widzi, że idą – wzrusza ramionami Stefan.
-Na pewno wdychają zakazane substancje! - krzyczy zaaferowany Morgi. - Kreta!
-Kret nie jest zakazany – prycha Gregor. - Kupisz go w każdej drogerii! Jak na moje to wdychają Domestosa.
-A tego to niby nie kupisz wszędzie? - ironizuje Morgen.
-Domestos jest klasę wyżej niż Kret, tylko lepsze drogerie go sprzedają!
-A ja myślę – zaczyna Michi – że poszli robić to co świnie robią przy zamkniętym chlewiku!
-O fuuuuuuuj – rozlega się dookoła.
-Małe warchlaki nam tu będą patatajać – umiera ze śmiechu Fettner.
-Nie wiem, czy wolałbym żeby odziedziczyły inteligencję po niej czy po nim – zastanawia się Stefan.
-I jeden i drugi wariant jest niebezpieczny – zauważa Kofler.
-Za 10 minut zamykają nam odprawę, niech ktoś ich poszuka – zarządzam. - Fettner i Morgen, wy pójdziecie! Wam najmniej głupich pomysłów wpada do głowy! Reszta za mną! Tysiunia, pójdziesz ze mną dzisiaj na odprawę do Hofera?
Brunetka odwraca się do mnie i uśmiecha szeroko. Już mam nadzieję, że jej przeszło, ale wtedy zauważam dwa środkowe palce, które wyciąga w moją stronę. Następnie zawraca i ujmując wyciągniętą dłoń Michiego rusza do odprawy.
Oj, najbliższe dni zapowiadają się naprawdę ciekawie.


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 22 września 2016, 12:13


Założyła koszulkę z napisem 'Alex Stoeckl najlepszym trenerem na świecie'. Naprawdę. I prowadzi w niej trening! A ja jestem tuż obok! Serduszko moje cierpi! Pytałem Michiego skąd ją ma, to powiedział że po wygranej Norwegów w Pucharze Narodów zafundowali sobie takie koszulki. Miły gest. Moi skoczkowie też mogliby o czymś takim pomyśleć. Ale zakładanie tej koszulki na trening naprawdę mogła sobie odpuścić! Ale jest zła, lepiej niech nosi niemiłe koszulki niż miałaby mi skręcić kark przy prezentowaniu jakiegoś ćwiczenia.
-Didl, wyprostuj plecy bo sobie zrobisz krzywdę! - krzyczy Tyśka i podbiega do Dietharta.
-Tak się wczoraj w ubikacji zmęczył z Evą, że dzisiaj nic nie wyprostuje – rechocze Gregor kontynuując martwy ciąg.
-Nie było cię tam, więc gówno wiesz! - wrzeszczy wściekły Thomas.
-Morgen mi wczoraj opowiadał do poduszki – prycha Schlieren.
-Jak mogłeś?! - histeryzuje Didl i upuszcza sztangę wprost na stopę Tysi.
Na sali zapada kompletna cisza, a ci którzy akurat mieli swoje sztangi w górze zastygają z nimi w bezruchu.
Thomas bierze głęboki oddech.
-Ja cię tak bardzo przepraszam...
Dziewczyna wygląda na oszołomioną.
-Naprawdę, ale to ich wina! Widzisz jak mi dowalają!
-Tysia? - podchodzi do niej Kofler. - Czy ty nam tu zaraz nie zemdlejesz?
-Nie czuję lewej stopy. Nic a nic – szepcze przerażona, a następnie jak gdyby nigdy nic osuwa się na ziemię.
Michi upuszcza swoją sztangę i podbiegając do Tysi bierze ją na ręce.
-Morgen, dzwoń po karetkę – krzyczy do Thomasa i wynosi dziewczynę z sali. Za nimi wychodzą Kofler i Gregor, a chwilę później także Morgi z pogotowiem na linii.
-Ja nie chciałem! - lamentuje Didl.
-Nie łam się chłopie! - Fettner poklepuje go przyjacielsku po plecach. - Najwyżej jej amputują stopę przez ciebie!
-Przestań! - wrzeszczy Thomas, a w jego czach pojawia się histeria.
-Przepraszam, ale co to jest za przerywanie treningu? - pytam oburzony.
-Tysia zemdlała – informuje mnie Stefan.
-Ona jest usprawiedliwiona! A reszta? - krzyczę.
-No jakby sama wyjść nie mogła – mruczy Kraft przyglądając mi się niepewnie.
-Czy ja właśnie widziałem nieprzytomną Tysię? - na salę wkracza Stoeckl, a za nim jego zawodnicy.
-Znalazł się obrońca uciśnionych! - wykrzykuję zirytowany i zaczynam zbierać swoje rzeczy.
-A jego co ugryzło? - pyta Fettnera szeptem Alex.
-Tysia go wkurzyła – wzrusza ramionami beztrosko Manuel.
-I to on jej to zrobił?
-A skąd! Didl ją załatwił! Jednym ciosem, musiał by trener widzieć! Chociaż to w sumie przez Gregora, ale wcześniej zawinił Morgen! A generalnie to wszystko była wina Didla, ale to Kraft go nie upilnował! Więc ciężko znaleźć winnego!
-Dom wariatów – wzdycha Stoeckl.
-Może i dom wariatów, ale za to jesteśmy wielką szczęśliwą rodziną! - rzucam zirytowany. - Dzieciaczki! Proszę za mną! Idziemy odwiedzić Tysię!
-Ale dopiero co trener był zły o przerwanie...
-KRAFT CZY TY OGŁUCHŁEŚ?! Idziemy odwiedzić Tysię!


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 22 września 2016, 16:17


Kroczę ochoczo szpitalnym korytarzem we wskazanym mi przez pielęgniarkę kierunku. Porozmawiam na spokojnie z Tysią, wyjaśnimy sobie wszystko i zabiorę ją do hotelu żeby odpoczęła. No bo chyba nie stało się jej nic poważniejszego, prawda? Pielęgniarka powiedziała, że ma złamaną stopę, ale można ją odwiedzić, a wieczorem może nawet zabrać. Dochodzę do sali 28A i zamieram wsłuchując się w konwersację.
-... musisz powiedzieć trenerowi, wiesz o tym – to chyba Michi.
Kto i o czym ma mi powiedzieć?
-Nie chcę – mruczy Kofler. - Przecież on mnie zabije.
-Jest taka szansa – potwierdza Tysia. - Ale prędzej czy później sam się dowie!
-Dokładnie! - wtóruje jej Gregor. - A wiesz jaka będzie wtedy jadka! Przekitramy Sophie u Sandry...
Co z tym wszystkim ma wspólnego moja Sophie?!
-... to chociaż przed opierdalaniem jej trener trochę ochłonie.
-A on w ogóle wie, że ona zerwała z Wellingą? - dopytuje Morgi.
-Z tego co mi mówiła, to nie – zaprzecza Tysia.
Że co?!
-Ale wiesz stary, jesteś od niej prawie dwa razy starszy – zauważa Michi.
-Musisz? - pyta beznadziejnie Kofler.
-Sorry...
-A ja tam rozumiem Sophie – informuje Tysia. - Po Wellindze potrzebowała prawdziwego faceta! A że akurat trafił się Kofi...
-Ej! - oburza się Andreas. - Fakty...
-Fakty są takie, że puknąłeś 14 lat młodszą dziewczynę, która przy okazji jest córką twojego szefa – informuje Gregor. - Będzie jazda...
Zabije gnoja, przysięgam.