piątek, 31 października 2014

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 10:52

-Widziałaś gdzieś Michiego?
-Nie.
-Tysia?
-Hmm?
-Coś się stało?
-Co się miało stać?
-Wy zawsze wiecie, gdzie jest to drugie. Szósty zmysł, cokolwiek?
-Daj spokój, Fannemel ma taki syf w papierach z zeszłego sezonu, że poważnie się zastanawiam czy nie byłam pijana wypełniając jego karty. Nie mam czasu myśleć o Michaelu.
-Popadacie w rutynę.
-Aha. Miesiąc po ślubie, tak?
-Ja i Jaqueline...
-Zaczyna się.
-Siedź cicho. Ja i Jaqueline popadliśmy w rutynę po dwóch tygodniach związku. A ślub wzięliśmy po dwóch latach!
Tysia wzdycha głęboko i z hukiem zamyka segregator z wymalowaną norweską flagą.
-Więc dlaczego się z nią ożeniłeś? Rutyna, nuda, nie umie gotować, czarna owca w rodzinie. Zawsze jak o niej mówisz, to mówisz o niej źle.
Hmm. Niech pomyślę. Nie, na pewno nie jest aż tak źle. Tyśka jak zwykle dramatyzuje.
Chociaż... Hmm. Kiedy ostatnio powiedziałem o niej coś miłego? Wczoraj! O, zdecydowanie! Kupiła ładny komplet garnków! Co znaczy, że pochwaliłem jej gust! Ale zaraz potem dodałem, że i tak nie poprawi to smaku potraw przygotowanych przez nią.
Cholera. Czy ta Polka zawsze musi mieć rację?
Więc dlaczego się z nią ożeniłem?
-Bo była w ciąży.
Prycha śmiechem i kręci głową.
-Żenada Heinz, żenada.
-Tysia?
-Co?
-Ty nie masz problemu z Michim. Ty masz problem ze mną.
Przysiada na stole i patrz na mnie swoim bystrym wzrokiem.
-Mam problem ze wszystkim. Jestem zwyczajnie zmęczona. Chcę się nacieszyć byciem panią Hayboeck, a nie kontrolować czy Hilde śpi odpowiednią liczbę godzin i jak to się przekłada na jego formę. Szczerze? Wali mnie to, bo on i tak mnie nie słucha.
Patrzę na nią z szokiem wymalowanym na twarzy. Pierwszy raz nie jest przemiłą Tysią, która pomaga w każdej sytuacji i uśmiechem koi rany.
-A wiesz co mnie najbardziej martwi? - pyta mnie po chwili milczenia.
-Co takiego?
-To jak traktujecie Sarę. Ona jest przerażona waszymi dziwactwami, a wy się nabijacie.
-Ja nie...
-Nie kłam! Kocham was wszystkich, ale Heinz, proszę cię. Zapanuj nad tą bandą, bo to się bardzo źle skończy.


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 12:36

-Proszę, zbierzcie się w grupie – lamentuje Sara przed wejściem do hotelu.
Chłopcy ani myślą jej posłuchać.
-Jak ty wyglądasz?
-Lepiej niż ty! Masz nóżki cieńsze niż moja Megi!
-O błagam cię! Widziałeś swoje?! Jakim cudem ty się możesz pokazywać z Megi?
-Sugerujesz, że moja dziewczyna jest gruba?
-Nic takiego nie powiedziałem! Sugeruję, że to z tobą jest problem!
-A w mordę dawno nie dostałeś?
-Opanujcie się, debile! Sandra za dwa miesiące nie będzie widziała własnych stóp! To jest dopiero masa!
-Ciekawe, czy będziesz tak cwaniaczył jak ona się dowie co o niej mówisz!
-Nie dowie się!
-A załóż się!
-Uważaj na niego, Gregor! Diethart to skarżypyta. W dodatku zboczony na punkcie świń...
-Dasz spokój moim świniom?
-Hmm, zastanówmy się... Nie?
-Źle się do tego zabierasz skarbie – do Sary podchodzi Tysia.
Wkłada do ust dwa palce i po chwili powietrze rozdziera przeraźliwy świst.
-Mordy w kubeł! Jesteście na treningu, a nie na domówce!
Patrzą na nią przerażeni.
-Przecież ty już u nas nie pracujesz – rzuca oburzony Diethart.
-I módl się, żebym nie wróciła. Gdzie jest Kraft?
Wzruszają ramionami, patrząc po sobie niepewnie.
-Kto mieszka z Kraftem w pokoju?
Diethart podnosi rękę.
-Ok, nie było tematu. I tak się nic nie dowiemy. Pójdę go poszukać.
Rusza w kierunku hotelu.
-Tysia? - woła ją Sara, więc dziewczyna odwraca się w jej kierunku. - Dzięki.
-Zawsze do usług. Norweski cyrk jest zawsze otwarty. Ej Gregor – zwraca się do zawodnika – mama ci nie mówiła co się stanie jak będziesz robił takie głupie miny?
-Taaa, że mi tak zostanie. Tyśka, to są zabobony dla dzieciaków.
-Nie, twoje dziecko urodzi się z taką głupią miną. I nici z marzeń o małym przystojniaku! Quasimodo będzie miał więcej uroku niż twoje dziecko!


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 13:58

-Co z tobą, Kraft? - pytam załamanego chłopaka, kiedy spotykam go w drodze na stołówkę hotelową.
-Nic takiego.
-No widzę przecież.
-Tynka stwierdziła, że potrzebujemy przerwy.
-Co takiego?
-Zerwała ze mną. Tak po prostu. Przez telefon.
-Ale dlaczego?
-Nie wiem. Ale myślę, że Hayboeck ma z tym coś wspólnego.


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 16:50

Tysia idzie korytarzem, wzdłuż którego usytuowane są pokoje ekipy austriackiej. Podchodzi do drzwi z numerem 312 i delikatnie puka, ale nikt nie odpowiada. Naciska więc klamkę, która ustępuje i dziewczyna wchodzi do środka.
Zauważa Michiego i Thomasa tańczących i śpiewających po dwóch stronach łóżka, na którym spokojnie śpi sobie Lily.

You're gonna meet some strangers 

Welcome to the zoo 
Bitter disappointments
Except for one or two

Some of them are angry
Some of them are mean 
Most of them are twisted
Few of them are clean 

Now when you go dancing
with young men down at the disco 
Just keep it simple 
You don't have to kiss though

Don't waste time with the idiots that think that they're heroes
They will betray you
Stick with us weirdos

For all yours days and nights
I'm gonna be there
I'm gonna be there, 
Yes I will
Go gentle through your life 
If you want me 
I'll be there 
When you need me
I'll be there
For you 

Don't they to make them love you 
Don't answer every call 
Baby be a giant 
Let the world be small

Some them are deadly 
Some don't let it show 
If they try and hurt you 
Just let yours daddy knows 


Tysia uśmiechając się lekko wsłuchuje się w słowa piosenki, którą obaj śpiewają dziewczynce. Żaden z nich nie zauważył jeszcze brunetki opierającej się o ścianę.
Po chwili dziewczyna dostaje delikatnych zawrotów głowy, które postanawia jednak lekceważyć. Aby zneutralizować ich działania przysiada na szafce i potrąca wazon, czym zwraca na siebie uwagę Thomasa i Michaela.
-Tysia? - pyta Hayboeck, przyglądając się swojej żonie uważnie. - Cholera, Tyśka!
Ale jest za późno, bo brunetka bezwładnie opada na podłogę, bez żadnej świadomości.
-Sprowadź kogoś! - krzyczy Michi do Morgiego, gdy ten wybiega na korytarz.
-Vilberg?! Wiesz gdzie jest wasz lekarz?!


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 20:41

-Nie zebraliśmy się tu przypadkiem – oznajmiam, kiedy wieczorem wszyscy spotykamy się w pokoju Fettnera. Udało mi się zwołać całą drużynę i sztab. I Tysię, bo Michi się uparł, że jej nie zostawi po zasłabnięciu, więc albo oboje, albo żadne.
Co miałem zrobić? Przecież Kraft oskarżył go o kradzież dziewczyny. Co oznacza, że zdradza Tysię. I źle mi będzie, że to ja jej o tym powiem w tym jakże ciężkim okresie jej życia, no ale lepiej żeby nie żyła w kłamstwie.
-Nie będę owijał w bawełnę. W naszej drużynie doszło do czegoś strasznego.
-Zebraliśmy się na bezsensowne zebranie zamiast się regenerować? - pyta niewinnie Morgi.
-Thomas, twoje żarty są w tym momencie naprawdę nie na miejscu. Doszło do zdrady. Podkopania. Wbicia noża w plecy.
-Czy ktoś coś rozumie? - pyta zaspanym głosem Gregor.
Chłopcy zgodnie zaprzeczają głowami, a Tysia zagłębia się w szyję Michiego i próbuje zasnąć w jego ramionach. To teraz ja cię obudzę.
-Otóż Michael ukradł dziewczynę koledze.
Spojrzenia wszystkich lądują na Hayboecku, który przygląda mi się ze znudzoną miną.
-Że co?
Tysia nawet nie drgnęła.
-Martyna Jankowska coś ci mówi? I twój przyjaciel Stefan Kraft?
-To największa bzdura jaką słyszałem od czasu uznania Krausa najbardziej obiecującym skoczkiem młodego pokolenia – podsumowuje blondyn.
Kraft przygląda mi się z przerażeniem.
-Co też trener opowiada?
-Sam mi dzisiaj mówiłeś, że Michi coś o tym wszystkim wie!
-Powiedziałem, że Hayboeck, a nie że Michi!
-Że jak?
W tym momencie podnosi się Tysia.
-Tynka od dwóch tygodni spotyka się z Alexem Hayboeckiem, bratem Michiego.

środa, 15 października 2014

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 2 grudnia 2015

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 2 grudnia 2015, 19:38

-O czym chciałby trener z nami porozmawiać?
Siedzą przede mną całą szóstką. Fettner jak zwykle je czekoladę, Hayboeck walczy ze sobą, żeby nie zasnąć (nie chce wiedzieć co robił w nocy!), Gregor wystukuje smsa na telefonie, Diethart wpatruje się w wyświetlacz, jakby siłą woli chciał ściągnąć wiadomość na swój numer i jedynie Kraft i Morgi w miarę skupiają się na mojej osobie.
-Chciałbym zapytać co u was. Może jest coś co was gryzie, o czym nikt nie wie, chowacie w sobie, a to potem rzutuje na wasze skoki.
-Nie wydaje mi się...
-Skoro się udzielasz Kraft, to ty zaczniesz.
-Ale co ja mam powiedzieć?
-Opowiedz jak ci się układa z Tynką. Reszta słucha. Niech ktoś obudzi Hayboecka!
Gregor trąca kolegę łokciem i wraca do pisania smsa.
-Chyba jest w porządku. Trochę jesteśmy w rozjazdach, bo ja na zawodach, a ona dość często jeździ do Polski, do mamy, bo jest chora.
-Myślisz, że Tynka to ta jedyna?
-Nie myślałem jeszcze o tym. Zresztą, myślę, że i tak jest szczęśliwa, że ze mną jest.
-Bo wie trener – wtrąca się Morgi – jemu się wciąż wydaje, że jest najlepszym co mogło Tynkę spotkać!
-No przecież mogła trafić na Dietharta!
-Eeeej! - protestuje Thomas. - Co jest?
-I can't wait to fall in love with youuuuu – zaczynają Gregor z Michim. - You can't wait to fall in love with meeee!
-Walcie się na te krzywe mordy!
-Thomas! - protestuję. - Nie można tak mówić do kolegów!
-To nie są moi koledzy!
-I widzi trener! – Gregor przyjmuje minę zbitego psa. - Tak nam się młody za troskę odwdzięcza.
-Troska. Też mi coś!
-To może damy na chwilę spokój Kraftowi i ty nam coś Thomas opowiesz? - pytam uprzejmie, a wszyscy chłopcy nagle z zainteresowaniem przysuwają się w jego stronę.
-Nie będę rozmawiał przy tych sępach!
-No Didl – podpuszcza go Manuel – nie daj się prosić! My służymy radą!
-Nie ma o czym mówić.
-A o Sarze? - proponuje Michi.
-Lubię ją. Nic poza tym.
-Też kiedyś lubiłem Tysię...
-Ja za Sandrą też kiedyś przepadałem.
-Ja Tynki nigdy nie lubiłem. Od razu chciałem ją przelecieć. Od kiedy pierwszy raz weszła do mojego mieszkania z Michim.
-Chcesz mi powiedzieć, że nieświadomie byłem świadkiem Twoich erotycznych żądz?
-Coś w ten deseń.
-Dobrze, że wtedy o tym nie wiedziałem. Mógłbym zwrócić kebaba.
-Jadłeś kebaba? - reaguję ostro.
-Niech się trener nie martwi, dietetyczny był!
-Lepiej dla ciebie, żeby rzeczywiście tak było!
-Wróćmy do Sary! - przerywa im Gregor. - Nie interesują mnie żądze Krafta.
-A żądze Dietharta to już cię interesują, tak? - pyta ironicznie Morgi.
-To jest świeża sprawa! To, że Stefan jest erotomanem to każdy wie od dawna.
-Nie jestem...
-Zamknij się!
-Więc? - zwracam się znowu w stronę Dietharta.
-Wszystko już powiedziałem – chłopak wzrusza ramionami. - Może mi się trochę podoba. No odrobinę! Ale na razie za wcześnie, żeby o tym mówić!
-Uuuuuuuuuuuuuuu!
-Zamknijcie się!
-Pies na baby jesteś – rechocze Morgi. - Kto by pomyślał. Akceptuje twoje świnie?
-Uważa, że są urocze!
-To się dobraliście, nie ma co – Manuel kręci głową z rozbawieniem.
-A ty Fetti? - pytam go.
-U mnie pełen luz trenerze. Megi piękna, zdrowa i szczęśliwa. Ja już nie tak piękny, ale nadal zdrowy i szczęśliwy. Myślimy o zaręczynach, ale jeszcze nic pewnego nie zostało ustalone. W domu wszyscy zdrowi, mój pies dorobił się potomstwa, Tysia załatwia mi czekoladę, życie jest piękne!
-Wiedziałem, że to Tyśka! - wykrzykuję tonem jakbym co najmniej odkrył Amerykę.
-Wszyscy to wiedzieli – mruczy Hayboeck.
-To skoro się tak wyrywasz Michael, to zapraszam na mównicę!
-Co chciałby trener wiedzieć o Tysi?
-O Tysi?
-Wiem, że interesują trenera tylko pikantne ploteczki, więc śmiało, jestem w miarę przygotowany.
-Kiedy wesele?
Michi parska śmiechem.
-Na wiosnę. Teraz żadne z nas nie ma czasu.
-Nadal nie mogę ci wybaczyć, że nie zaprosiłeś mnie na ślub! - informuje Gregor z obrażoną miną i zaczyna robić zgromadzonym zdjęcia.
-Ja sam długo nie wiedziałem, że biorę ślub. To było coś w stylu 'hej, a może się pobierzemy?'.
-I Tysia się na to zgodziła?
-To w sumie był jej pomysł!
-Bawaria źle na nią wpłynęła – prycha Diethart, a Hayboeck momentalnie piorunuje go wzrokiem.
-Przy Michim nie wymienia się nazw południowych landów – informuje ze śmiechem Morgi.
-Bawaria, Bawaria, Bawaria, Bawaria....
-Wepchnąć ci tą świnię w dupę?
-Chłopcy!
-No bo mnie drażni małolat! Fikaj dalej, a już my ci z Morgim wyrwiemy tą fizjoterapeutkę!
-Zważaj na słowa!
-Bo co? Twoja świnia się na mnie rzuci?
-Hayboeck! - krzyczę oburzony.
-To on zaczął! Po co dotyka tych prywatnych tematów, o których oboje z Tysią chcemy zapomnieć?
-Diethart! Zachowuj się! Ale Michi, ty też przeginasz.
-Nie pozwolę sobie wejść na głowę!
-Jednej osobie już pozwoliłeś.
Blondyn wstaje i podchodzi do Dietharta.
-Z całego serca życzę ci, żebyś ty kogoś kochał tak bardzo, żeby przyjemność ci sprawiało, że ta osoba siedzi ci na głowie. Bo ja jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem. A to, że się podkochiwałeś w mojej żonie, a ona cię zlała nie usprawiedliwia twoich żałosnych tekstów.
-Co? - chyba przestaję nadążać.
-Ja to trenerowi przystępnie wytłumaczę – oferuje się niezawodny w takich sytuacjach Fettner. - Jak przyszła do nas Tysia, to spodobała się i Michiemu i Dietharowi. Z tym, że Michi miał ułatwione zadanie bo mieszkał obok Tysi. Potem oni byli razem, ale nikt o tym nie wiedział, co za tym idzie, nie wiedział też Diethart. No i Tysia delikatnie go odtrącała, ale nie jakoś mocno, bo go kocha, no ale jako przyjaciela, a nie tak jak Michiego. Ogarnia trener?
-Tak wiesz. Mniej więcej. A skąd ty to wiesz?
-Megi mi kiedyś opowiadała. Choć to chyba miało być tajemnicą. Cholera, jakby co to nigdy tego nie słyszeliście, ok?
-Jasne.
-No i teraz Diethart chce udowodnić, że też umie. Tak na moje przynajmniej.
-Wcale, że nie! – protestuje Diethart.
-Nikt cię o zdanie nie pytał – prycha Fettner i ładuje następną kostkę czekolady do buzi.
-No trenerze...
-Nie panuję już nad wami! - podnoszę ręce w geście niewinności. - Może Morgi ty teraz? Ty na pewno masz takie stateczne życie.
-W porównaniu z naszą młodzieżą, to rzeczywiście można tak powiedzieć – śmieje się starszy z Thomasów. - U mnie w porządku. Z Kris nam się dobrze układa. Lily rośnie jak na drożdżach. Trochę marudna się zrobiła, zaczyna zauważać, że często mnie nie ma, ale Kris obiecała zabierać ją na konkursy więc kto wie...
-... Bawaria...
-Pożegnaj się ze świnią! Zaraz będzie cię oglądać od środku! Z poziomu...
-Hayboeck! Diethart!
-Nie możesz mi nic zrobić!
-A załóż się!
-Czy wy jesteście normalni? - do pokoju wchodzi Tysia. Po twarzy widać, że szczególnie zachwycona nie jest. - Dwa piętra niżej was słychać! Cieszcie się, że nie wszyscy w tym hotelu mówią po niemiecku!
-Streścić ci, co tu się działo? - pyta uprzejmie Manuel.
-Nie musisz, wszystko słyszałam. Michi, nie możesz wkładać Diethartowi świni w tyłek.
-Ha! - triumfuje Thomas. - Mówiłem! Tysia jest po MOJEJ stronie!
-Co nie znaczy, że nie słyszałam jak go prowokowałeś. I nawet nie mam ochoty z tobą rozmawiać, strasznie mnie zawiodłeś. Sarę masz zamiar traktować jak zdobycz?
-Nie...
-Fettner ma rację. Będziesz teraz udowadniał, a to jest żywa istota. Z uczuciami! Pomyśl o tym. Heinz – zwraca się do mnie – mogę chwilę porozmawiać z Michim?
Skinieniem głowy wyrażam zgodę, więc blondyn podnosi się z miejsca i rusza na korytarz.
-Jak to jest, że ona już u nas nie pracuje, a ma na nas taki wpływ? - kręcę z rozbawieniem głową.
-Hej! - przekrzykuje wszystkich Gregor. - A nikogo nie interesuje co u mnie?!
Wszyscy zatrzymują się bezruchu i wpatrują w Schileriego.
-Będę tatą!


*****
Czytam wszystkie blogi, do których linki mi zostawiacie :) ponadrabiam zaległości, obiecuję! tylko dajcie chwilkę :)

piątek, 3 października 2014

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 25 listopada 2015

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 25 listopada 2015, 10:18

-Święta Rito! Patronko spraw beznadziejnych! To ja, twój uniżony sługa Heinz! Wysłuchaj moje błagalne modły bo obawiam się, że mogę oszaleć. Pierwsza sprawa. Sara. O co chodzi z tym dziewczęciem? Jakaś taka cicha, jakaś apatyczna. Czuję Święta Rito, że maczałaś w tym swoje serdelkowate paluchy! Błagam, niech ona się rozkręci, tu się musi coś dziać! W lekturach szkolnych jest więcej akcji, niż w tej kadrze z nią. Druga sprawa to Gregor i Sandra. Czuję Święta Rito, że skoczna rodzina nam się powiększa! Tak myślę, że Sandra jest w ciąży. Ale głupio mi spytać. Proszę, zrób tak, żeby była. I żeby to był chłopiec i chociaż na drugie imię miał Heinz. Morgi? Morgi coś przebąkuje o zakończeniu kariery. Oby nie! To taki zdolny chłopak! Co ja bez niego zrobię w tym małpim gaju? Jedyny w miarę trzeźwo i logicznie myślący z całego towarzystwa. A Tysia i Michi? Wzięli ślub, dasz wiarę Święta Rito? I nic mi nie powiedzieli! Nie mogę przeboleć! Bardzo bym prosił, żeby wesele było duże, huczne i żeby tort był malinowy. Amen.
-Co ty robisz?
Odwracam się i widzę Tysię stojącą nade mną.
-Modlę się. Tylko to mi pozostało.
Parska śmiechem i siada obok mnie.
-Co ty opowiadasz?
-Został mi tylko Felix i Tim. Nie tak powinien wyglądać sztab szkoleniowy!
-No i Sara.
Patrzę na nią spode łba.
-No co?
Zabawna jesteś, zawsze to wiedziałem.
-Moja definicja członka sztabu szkoleniowego mówi o tym, że ta osoba się odzywa. Zatem Sary nie możemy zaliczać do sztabu.
-Musisz uaktualnić informację. Jak wracałam rano z moimi chłopakami z biegania to widziałam jak siedziała przed hotelem z Diethartem.
-Poważnie? I co robili?
-Uprawiali bezpruderyjny sex.
-Coo?!
-Na litość boską, Heinz. Rozmawiali. Thomas ją pewnie bajerował świniami czy coś.
-Jesteś podła.
-Nieprawda. Kocham go, ale świnie mnie rozkładają na łopatki. Nie mógł znaleźć innej charakterystycznej rzeczy? Jak Morgi i jego czapka?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Rzeczywiście, świnia to dziwny... artefakt. Może powinienem zatrudnić psychologa? Miałbym czwartą osobę do sztabu, psychologowie zawsze dużo mówią!
-Tysia!
W naszą stronę biegnie Michi z telefonem przy uchu.
-No?
-Malarz pyta czy chciałaś mieć pistacjowe czy miętowe ściany.
-Gadaj z dziadami. Przecież to jest diametralna różnica!
Wyciąga telefon z ręki Hayboecka i odchodzi na bok porozmawiać z malarzem.
-Ja osobiście nie widzę żadnej.
Michi odwraca się w moją stronę i uśmiecha szeroko.
-Nie tylko trener. Ale nie odzywam się, bo dostanę trzygodzinny wykład.
-Żonka daje ci popalić?
-Nie powiedziałbym, że popalić. Wie trener, że ma mocny charakter. Ale tyle jej zawdzięczam i tak kocham, że biorę to wszystko z pocałowaniem ręki.
Zakochany dzieciak. I dobrze! Chwilo trwaj! Są fajną parą.
-Robicie remont?
-Tak, przeprowadzamy się po sezonie.
-Ooo, a gdzie?
-Kupiliśmy mieszkanie na tym samym osiedlu co Gregor i Sandra, a nawet w tym samym budynku co Manuel i Megi. Wie trener, strzeżone, ogrodzone, z parkiem wewnątrz. Generalnie klasa.
-Ciesze się, że się urządzacie.
-Tyśka ma tyle ciuchów, że moje mieszkanie by nie starczyło.
-SŁYSZAŁAM! - krzyczy z daleka dziewczyna i wraca do rozmowy przez telefon.
-Michael, zauważyłeś, że Sandry zrobiło się jakby... więcej?
Patrzy na mnie zaciekawionym wzrokiem.
-W jakim sensie?
-Powiem wprost. Myślę, że jest w ciąży!
Blondyn uśmiecha się pod nosem.
-Musiałby trener Tyśki spytać, ja tam nie wiem. Nie znam się. Ale z trenera to się plotkarz zrobił!
-Ja tylko chciałem wiedzieć...
-Jak się żyje trenera owieczkom. Tak wiem. A teraz zapraszam na trening, trwa od 10 minut!
-Jak to? Beze mnie?!
-No właśnie na trenera czekamy! Myślałem, że to oczywiste.
-Nie cwaniacz! Kraft kiedyś przycwaniaczył i musiał nosić przez miesiąc moje walizki! A ja kupuje żonie dużo pamiątek!


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 25 listopada 2015, 12:40

-Jeszcze pięć pompek! I raz! I dwa! I trzy... Diethart, synu! Dlaczego nie pompujesz?! Proszę do mnie! Reszta może chwile odpocząć.
Thomas podchodzi do mnie głośno sapiąc.
-Ja chyba nie mam kondycji trenerze.
Patrzę na niego zszokowany. Przez Tyśkę non stop po głowie chodzą mi te świnie, nie mogę się skupić!
-Jak to nie masz kondycji?! Przecież ty kondycję budowałeś od 8 roku życia!
-No nie wiem. Nie mogę. Czuję, że łamie sam siebie.
-Niech mu trener da dodatkowe zajęcia z Sarą. Ucieszy się – rzuca głupawo Morgi przechodząc obok z ręcznikiem przerzuconym przez ramię.
-Zamknij się – warczy Diethart i speszonym wzrokiem zaczyna krążyć po podłodze.
-Synu... Czy jest coś o czym chcesz mi powiedzieć?
-Diethart ostatnio nuci 'I can't wait to fall in love with you, you can't wait to fall in love with me' – śmieje się Michi. - Niech trener sobie dopowie resztę.
I cała piątka zaczyna podśpiewywać.
-Tacy z was kumple, tak? - mruczy Diethart coraz bardziej kurcząc się w sobie.
-Thomas przyjacielu! - Manuel poklepuje go po ramieniu coś przeżuwając w buzi. - My wszyscy siedzimy w związkach po uszy! Kto jak kto, ale my byśmy się nie nabijali! Sami wiemy co to znaczy.
-Fettner co ty jesz? - pytam podejrzliwie.
-Czekoladę.
-Aha... Zaraz! Na treningu?! Skąd ty masz czekoladę?!
-Rano znalazłem pod drzwiami anonimową paczkę.
Kłamczuch. Doskonale wiem skąd ma czekoladę. Na siłownię wchodzi Sara.
-Sara! Proszę do mnie!
Przechodzi obok zawodników, którzy zza jej pleców stroją głupie miny do Dietharta.
-Thomas ma problemy kondycyjne. Proszę się tym zająć.
-Możesz wybrać wysiłek fizyczny jaki wam najbardziej odpowiada – dorzuca słodko Gregor.
Dziewczyna patrzy na niego zaskoczona, a chłopcy duszą się w sobie, żeby nie parsknąć śmiechem.
-Ja zabieram resztę na dwór, wy się tu zajmijcie... sobą. Panowie! Idziemy biegać.
Cała piątka grzecznie wychodzi za mną z siłowni i kieruje do wyjścia z budynku.
-A wy gdzie?!
Patrzą na mnie zbici z tropu.
-Kazał iść trener biegać – mruczy Manuel.
-To była zmyłka! Chyba nie chcecie tego przegapić?! - pytam i zaczajam się przy drzwiach, żeby podglądać.
-Trener to ma łeb! - wykrzykuje Kraft i zaraz zostaje uciszony przez kolegów.
Tłoczymy się wokół drzwi i przez szparę w drzwiach podglądamy jak Thomas biega na bieżni, a Sara stoi obok niego i rozmawiają.
-Myślicie, że ją bajeruje? - pyta Hayboeck.
-Diethart?! Co ty! - prycha Morgi. - Kiedyś słyszałem jak bajerował! Jak dziecko we mgle!
-Nie to co ty, co nie? - drażni go Gregor. - Fizjoterapeutki na ciebie lecą!
-Mówicie o mojej żonie! - protestuje Michi.
-Akurat nie o Tyśce! O Sylvii!
-Niech się uczy od najlepszych – śmieje się Morgi i przybija żółwika z Schlierim.
-Mogę wiedzieć, co wy robicie?
Odwracamy się i widzimy Tysię, Thomasa Horla i norweskich skoczków stojących za nimi i przyglądających się nam z zaciekawieniem. Drzwi się otwierają i do swoich zawodników dobija Stoeckl.
-Co tu się dzieje?
-Austriakom odbiło – prycha Tysia i przepycha się między moimi chłopakami, żeby dojść do drzwi.
-Co tam się dzieje? - pyta Hilde.
Tysia zagląda do środka i chwile później przygląda się nam z politowaniem na twarzy.
-Naprawdę? Szpiegujecie Dietharta?
-Ma randkę! - broni się Morgi.
-A ty 27lat, mógłbyś się zachowywać!
Hałas przy drzwiach zaciekawił Sarę i Thomasa, którzy wyszli zobaczyć co się dzieje.
-Mieliście iść biegać – zauważa fizjoterapeutka.
-Już wróciliśmy – odpowiadam dumnie.
Chłopcy jak na zawołanie zaczynają sapać.
-Nie przemęczyliście się tym dystansem rodem z maratonu? - pyta uprzejmie Tysia.
-Dobrze nas wytrenowałaś – mruga do niej Manuel.
-Chłopcy! Zróbcie miejsce kolegom z Norwegii! Musimy dać im równe szanse na wygraną! Alex, możemy zostawić Sarę i Thomasa?
Stoeckl spogląda na wymienioną dwójkę, a potem liczy swoich zawodników.
-Myślę, że się pomieścimy.
-Zatem moje dzieci proszę do pokoi, wziąć prysznic i za pół godziny spotykamy się w holu! Pójdziemy na dwór pograć w kalambury! Mam super hasła!