niedziela, 8 lutego 2015

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 28 sierpnia 2016

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 28 sierpnia 2016, 10:23


-Dwa słowa, tak?
-O, wow. Diethart, umiesz liczyć?
-Wal się.
-Pierwsze słowo...
-Może byś patrzył co pokazuje trener?
-Nie będziesz mi mówił co mam...
-Stefan, jak mi jeszcze raz wbijesz łokieć w żebra, to przysięgam...
-Trenerze, Morgen mi grozi!
-Za skarżenie to cię tak urządzę, że nawet Sara ci nie pomoże!
-Wara od Sary!
-Jest szansa, że zamkniecie jadaczki? Ja się próbuję skupić!
-Skupiać to ty się w kiblu możesz!
-A propo! Gdzie jest Gregor?!
-Skojarzył ci się z kiblem?
-Nie, z tym że poziom inteligencji gwałtownie wzrósł jak wyszedł.
-Hohooo, ostro!
-Z czego się cieszysz Diethart? Ty i świnie nadal dość zauważalnie go zaniżacie...
-STALOWE MAGNOLIE!
-Fettner, co ty ćpiesz?
-Hasło to stalowe magnolie!
-Pierdolisz...
-Trenerze? Stalowe magnolie?
Zaprzeczam ruchem głowy.
-Jak ty żeś wpadł na stalowe magnolie, Fettner?
-No trener kwiatka pokazał...
-I twoją pierwszą myślą były magnolie? A róże?
-Stokrotki?
-Żonkile?
-Tulipany?
Do sali wpada spóźniona Sara.
-Storczyki?
-Krokusy?
-Rozumiem, że chcecie się pochwalić powalającą wiedzą z ogrodnictwa – zaczyna blondynka – ale dlaczego wy na litość boską nie ćwiczycie?!
-Bo cię nie było – odpowiadam. - A hasło to Polowanie na czerwony październik!
-To na cholerę trener pokazywał na kwiatki?
-Bo czerwone są – wzruszam ramionami i słyszę sześć klapnięć rąk o czoła.
-Przecież trener chciał prowadzić dzisiaj trening – mruczy Sara.
-Tak. Ale chciałem żebyś widziała jak się to robi! Zapraszam! Specjalista wkracza do akcji!


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 28 sierpnia 2016, 10:40


-... i dwaaaaaa – krzyczę, a chłopcy unoszą się do góry wykonując pompkę. - I raaaaaaaaz. I dwaaaaa.
-Trenerze, może jednak my z Kofim przeprowadzimy trening na sali, hmm? - rzuca nieśmiało Sara.
-Bzdura – prycham i wracam wzrokiem na mojej dzieciaczki, które zastygły w górze. - I raaaaaaz...
-Oni nie mogą pompować cały trening – próbuje znowu fizjoterapeutka.
-Kto tak powiedział? - dziwię się.
-Ja. I wszyscy którzy ukończyli studia sportowe po drugiej wojnie światowej – rzuca kąśliwie dziewczyna.
-Ja również ukończyłem studia sportowe...
-Dlatego zaznaczyłam, że po drugiej wojnie światowej...
-Czy ktoś do cholery może w końcu powiedzieć 'dwa'? - wrzeszczy Gregor.
-Dwa – krzyczy Sara i wstaje z ławki. - Koniec tego dobrego. Podnosić dupy z podłogi.
-Ale... - zaczynam.
-Trener może i się zna na machaniu chorągiewką, ale to ja tu jestem specjalistą od ich ciał, więc bez urazy, ale japa trenerze.
-Sara!
-Może trener skoczy po jakąś gazetkę, czy coś? Barszczyk z automatu? Jak dobrze pójdzie to za 45 minut ich trenerowi oddam i może nawet nie będzie ich nic łamało.
-A co by miało ich...
-BARSZCZYK CZEKA! - wrzeszczy dziewczyna i wskazuje mi drzwi. - A wy trochę potruchtajcie i sprawdźcie co którego boli po tym niesamowitym maratonie pompek.
No szczyt. Tylko jeszcze nie wiem czego szczyt. Może bezczelności? Chamstwa? Albo profesjonalizmu? Może ta mała blondynka naprawdę wie co mówi? Zatrudnili ją jako fizjoterapeutkę jest opcja, że zna się na rzeczy. Zajrzę do kadr i zapoznam się z jej cv. Dopiero teraz do mnie dochodzi, że nigdy go na oczy nie widziałem! O! Tysia! Z Diessem! A przecież w kadrach zawsze dobre plotki można poznać... Wróóóć!
Zawracam i staję na poziomie przeszklonej kawiarenki. Tysia tłumaczy coś Alexowi wskazując na tabelki nadrukowane na kartkach leżących przed nimi. Diess jest skupiony i potakująco kiwa głową. Po chwili odpowiada coś dziewczynie i oboje wybuchają śmiechem, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi od co najmniej pięćdziesięciu lat!
Ruszam biegiem z powrotem na halę. Pięknie! Zbudowali nam nowe centrum sportowe, ale wielkie to takie, że się można porządnie zmęczyć zanim się przebiegnie z jednej części do drugiej. W końcu zasapany wpadam do sali i opieram się rękoma o kolana, żeby złapać oddech.
Wszyscy zawodnicy, Sara i Koflera przyglądają mi się jak idiocie, nie bardzo wiedząc co powiedzieć.
-Hayboeck! - wykrzykuję, a chłopak aż lekko podskakuje.
-Co tym razem zrobiłem?!
-Nie ty! Żona twoja!
Michael z ulgą wypuszcza powietrze z ust.
-Już się zestresowałem. No dobra. Co tam Tyśka wymyśliła?
-To ja się pytam co ona znowu wymyśliła! Siedzi w kawiarni z Diessem!
Wszyscy przenoszą zdziwione spojrzenie na Michiego, który unosi wysoko brwi.
-Skąd trener wie, że ona tam siedzi z Diessem?
No trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam.
-Bo ich widziałem, sieroto?! - wykrzykuję.
-Może i jestem sierotą – zaczyna spokojnie Hayboeck – ale skoro trener tam był i ich widział, to dlaczego trener ich zwyczajnie nie spytał?
-Ma rację – rzuca Morgi opierając ręce na biodrach.
-Czy wy nie powinniście trenować?! - krzyczę i ruszam w kierunku wyjścia.
Oburzające! Zresztą oburzające to małe słowo! Wszyscy przeciwko mnie! Dlaczego nie poszedł ich trener spytać?! Bo jestem szalenie dobrze wychowany i nie chciałem się wtrącać w rozmowę! Dochodzę do kawiarenki i zauważam, że przy stoliku Tysi i Diessa siedzi teraz jeszcze prezes związku narciarskiego.
I wtedy przychodzi olśnienie!
Tysia i Diess będą próbowali przejąć kadrę narodową! Ale po moim trupie. Czas przygotować obronę!


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 28 sierpnia 2016, 16:25


-Czyś ty do reszty zdurniał? - krzyczy na mnie Jaqueline, w czasie kiedy wycieram ścierką talerze po myciu. Oczywiście. Ona mi nie wierzy. A ja wiem co widziałem!
-Mówię ci! Będą chcieli mnie wygryźć!
-Przecież Tysia ma małe dzieci, nie ma czasu jeździć po świecie – prycha moja żona. Naiwniaczka.
-Na pewno Diess ją oczarował i przekonał. A ona dla niego porzuci dzieci u Alexa, albo u rodziców Michiego.
-Czy ty siebie słyszysz? - Jaqueline przygląda mi się z coraz większym politowaniem. - Po pierwsze Diess oczarował Tysię, tak? Po drugie, Tysia porzuci dzieci? Im jesteś starszy tym głupszy.
-To twoim zdaniem co robili razem?!
-Nie wiem i mnie to nie interesuje – odpowiada Jaq. - Mogłeś ją spytać, tak jak ci chłopcy radzili.
-Ale co robił tam prezes...?
-Powtarzam: nie wiem!
Zero wsparcia. Zero absolutne. Jak nie żona to współpracownicy mi pomogą.
'Natychmiastowe zebranie'. Wyślij do wielu.


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 28 sierpnia 2016, 17:32


Sara, Tynka, Kofler, Tim i Felix wpatrują się we mnie wyczekująco, w czasie kiedy ja buduję napięcie.
-Już za chwile możemy zostać bez pracy moi mili – wyrzucam z siebie w końcu i obserwuję reakcję. Ale muszę przyznać, że reakcja nie jest specjalnie powalająca. Nadal przyglądają mi się z tak samo niepewnymi minami.
-Szykują się jakieś cięcia? - pyta Tim.
-Nie! Szykuję się atak z zaskoczenia! Nasz przyjaciel poczekał, aż się odwrócimy i jest gotowy wbić nam nóż w plecy!
-Czy ty coś Heinz przedawkowałeś? - dziwi się Tynka.
-Nie! A ty akurat nie powinnaś się dziwić! Pewnie coś wiesz!
-Przyznam szczerze, że z każdym twoim słowem wiem mniej niż chwilę wcześniej – oznajmia Jankowska.
-Chodzi o twoją siostrę!
-Tysia nas wyrzuci? - pyta niepewnie Sara.
-Czy to ma coś wspólnego z tym, że widziałeś ją rano z Diessem? - dopytuje Kofler.
-Tysia widziała się z Diessem? - dziwi się Tim. - Musiała mieć dobry biznes do zrobienia, skoro aż do niego poszła!
-A tym biznesem są nasze posady! - wykrzykuję dramatycznie.
-Heinz, ona nie jest prezesem związku – tłumaczy mi Felix. - A tylko prezes może nas wyrzucić...
-Prezes też tam był! I na pewno go oczarowała, omamiła i wszystko co tam jeszcze mogła zrobić!
-A rozmawiał z nią trener? - pyta Sara.
-Zamierzałem...
-Czyli ten cały dramat, to twój wymysł? - prycha Kofler.
-Nie wymysł, tylko wnioski wyciągnięte z bardzo szczegółowych obserwacji!
-Jak zwał tak zwał – mruczy niezadowolona Tynka i wstając zakłada na siebie bluzę.
-Gdzie ty idziesz? - pytam oburzony.
-Wczoraj wróciłam z wakacji, mam górę prania do wstawienia, całe mieszkanie do wysprzątania i zwyczajnie chciałabym odpocząć po pracy, bo ledwo z niej wyszłam a już do niej wróciłam bo nie raczyłeś porozmawiać z moją siostrą.
-Z wrogiem się nie rozmawia!
-Tysia nie jest naszym wrogiem! - wykrzykuje Sara.
-Skąd wiesz?!
-Z tego samego źródła co trener! Domyśliłam się!
-Okej. To co powiecie na to, że właśnie przeszła po korytarzu za waszymi plecami razem z Diessem i Sandrą?


Jesteście jeszcze? mam nadzieję, że tak ;)
Zostawiam was z Heinzem (stęskniłam się za jego przemyśleniami! <3), a sama biegnę się uczyć na OSTATNI egzamin!
Aaaa. Każdy szanujący się fan Heinza powinien zajrzeć tu! Aria po raz kolejny udowadnia, że ma kawał talentu!
EDIT:
Zapomniałam dodać, że Never Ending Smile czyli pierwsza część tego opowiadania została nominowana w konkursie na bloga roku.
Tutaj:
http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html
można oddawać głosy na Tysię i Michiego :)
Z góry serdecznie Wam dziękuję :)
Enjoy!
Z.

13 komentarzy:

  1. Jestem, jestem :) Dziękuję za zamieszczenie linka do mojego Heinza. Ja się najbardziej cieszę, że prawdziwy Heinz wrócił do gniazda trenerskiego, bo ja się już martwiłam, że serio się załamał nerwowo po tym Zakopanem albo go ktoś wygryzł. Ale wrócił! Po czym czytam tutaj, a biedaczysko się martwi, że ktoś go wygryzie xD
    Uwielbiam jego sposób myślenia i wnioskowania. I to zamiłowanie do plotek, domysłów i snucia własnych teorii. Tyśka chce przejąć kadrę i w ogóle cały związek! Z niecierpliwością czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, powodzenia no i gratulacje (raczej) zdanych egzaminów ;)
    Ej no... Ja tu chciałam część dalszą... :D Heinz i jego wymysły... On naprawdę się czegoś nałykał, nawdychał czy coś... On i jego durnowate wymysły, za które go kocham, hah :D ♥ Ale swoją drogą, to ciekawe co Tyśka tam robiła Z DIESSEM!? Naprawdę tu musiało chodzić o coś poważnego, no ale jak się sprawy toczą poza wiedzą Kuttina to musi się rozchodzić o coś bardzo 'tajnego' ;) Hasła to on naprawdę wspaniałe wymyśla <3 A Fettner widać zafascynowany grą i mu się wcale nie dziwię! Te ich rozmowy na początku!! Mają talent do rozśmieszenia człowieka ;3 Oby im ten trening za bardzo nie zaszkodził ;p (wybacz Heinz:))
    I zgadzam się z Tobą, Aria napisała genialny rozdzial! ;) Także no... Powodzenia i do następneco :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to opowiadanie! I to o Michim i Tyśce też! Przeczytałam wszystko w kilka godzin i dalej mi mało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Heinz i jego pomysły, hahaha. :D Boski rozdział (hm, jak zawsze), czekam na kolejny, powodzenia! :) x

    OdpowiedzUsuń
  5. Diess? Oh, serio? Co ona z nim robiła? Na głowę upadła? Przecież to wróg publiczny nr... No nie wiadomo po tym Krausie i wgl, ale pewnie jeden z czołowych.
    Ja też steskniłam się za Heinzem, więc bardzo dobrze że te egzaminy się już kończą :D
    Trener lekko dramatyzuje, ale za to go kochamy. I niech oszczędza chłopaków na treningu bo się zmęczą xd
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Doczekałam się nareszcie ! :D
    Rozdział jak zwykle powala, ta kłótnia na początku o kwiatkach... Bezcenne xD
    Czekam na kolejne przygody naszego przyjaciela Heinza.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja się waham. Jak skomentować by nie urazić. Znaczy się jak skomentować tak byś mnie zrozumiała o co mi chodzi.
    Bo ja uwielbiam twoje Pamiętniki Heinza Kuttina. Bez dwóch zdań.
    Tylko chyba trafił taki moment, kiedy hmmm zabrakło iskry. Sam w sobie rozdział nie jest zły! O nie! Podoba mi się ta niepotrzebna panika trenera, że go chcą wykopać.
    Jednakże czegoś mi zabrakło w tym rozdziale. No i czasami poza dialogami chciałabym żebyś powracała do krótkich opisów tak jak było przy historii Michiego z T. :)
    Takich obserwacyjnych opisów np. Sary. Bo ja np. wiem, że ona jest, ale jest jej tak mało, że czasami zapominam po co w ogóle ona jest tam! :D

    A tak to życzę powodzenia w ostatnim egzaminie i wenki!
    Na kolejne świetnie rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, jak mozna miec az tyle talentu?! Odkrylam Twojego bloga niedawno, ale wszystko nadrobilam i... pokochałam to opowiadanie! Haa, staloee magnolie! Fettner rozwala wszystko ;* Ciekawe co ta Tysia kombinuje....?
    Heinz, nie mecz tak chlopakow! Chociaz troche ruchu nie zaszkodzi na te ich glowki! ;D
    Czekam na kolejne, mam nadzieję, że szybko. Powodzenia i weny życzę
    Bjørghild.

    OdpowiedzUsuń
  9. A, co ten Heinz taki niepoważny? :D
    Jak on w ogóle mógł pomyśleć, że Tysia chce przejąć jego posadkę? :D Hahaha :D No nie powiem, jestem ciekawa, co kombinuje dziewczyna, ale raczej nie spodziewam się tego, że nagle wyleci mu z taką propozycją ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. http://miales-byc-na-zawsze.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na drugi rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Joł, joł. Ja kompletnie nie mam pojęcia, coś Ty wymyśliła i dlaczego Tysia spiskuje z wrogiem (na Boga, toż to Diess przecież jest! A my wszyscy pamiętamy, co Diess zrobił!) i co za diabelski plan zrodził Ci się w głowie, no ale błagam, idzie na zawał zejść z niewiedzy. Przepraszam, a czy Michi o tym wie?! Oczywiście, że już wiem, bo Heinz powiedział zarówno jemu, jak i całej drużynie. I ja popieram Heinza z całego serduszka - to byłoby bardzo niekulturalne wparować do kawiarni, czy gdzie tam ich widział, i z grubej rury przywalić pytanie z serii "co się tutaj, na świński ogon Didla dzieje?!". To byłoby bardzo nieładnie, a wszystkie wiemy, ze Heinz to pełna kulturka, gajerek i cygaro. Okej, przesadziłam z tym ostatnim.
    Anyway... Heinz i ta jego kobieca ciekawość są wspaniałe. Dzięki niemu nie tracę wiary, że faceci to stare plotkary, które wszędzie wcisną nos i tylko szukają tematu do sensacji. I Heinz taki właśnie jest, ale za to go niewymownie kocham. Jak go nie uwielbiać? No jak?! Tym bardziej, że ten Twój Heinz to już tak wszedł w krew, że gdy patrzę na tego prawdziwego Kuttina to widzę w nim tego Twojego. Innej wersji do siebie nie przyjmuję. :D
    A poza tym ta rozmowa z początku. Matko! Jak ja uwielbiam właśnie tego typu pogaduszki, przepychanki, rozkminy chłopców z serii - nie wiadomo kto, nie wiadomo co, ale jednak idzie się domyślić, kto jest nazywany prosiakiem, kogo co boli etc. To jest takie fajne. Taki cudowny Team Austria tutaj stworzyłaś, że ja bardzo bym chciała wierzyć, że oni tacy są na serio. Oczywiście tym prawdziwym wiele im brakuje (MORGIIIIIII, sorki, musiałam) do tej Twojej autentyczności, ale cóż... niech będą tacy, jak tutaj. I Heinz też!
    No i te stalowe magnolie... Matko, jesteś geniuszem, Zoł. Jesteś moim małym osobistym geniuszem.
    Ach, coś jeszcze miałam... Ah! Sara! Widać, że dziewczyna się rozkręciła. Ja tu szkołę Tysi wyczuwam. I w sumie dobrze, musi ich dziewczyna w garści trzymać, dokładnie tak być powinno. Brawo! (Swoją drogą to teraz zdałam sobie sprawę, że ją bardzo polubiłam, a na początku tak średnio sympatyzowałam za nią. No patrzcie no!)
    No i teges... Ja naprawdę nie mam pojęcia, co Tysia kmini z Diessem. Nawet nie mam domysłów, nawet takich, które z góry mogłabym uznać za błędne, albo totalnie durne! Także you know, wracaj z tych swoich wakacji i wyjaśniaj nam tu prędko, coś Ty takiego wymyśliła. Przecież Heinz na zawał zejdzie przez te podejrzenia, że go chcą wygryźć z funkcji (a ja razem z nim zejdę!).
    Ale się machnęłam (wszystko, byleby się nie uczyć...) z tym komentarzem. Okej, to ja lecę, pozostawiam swoje wyrazy uwielbienia i miłości dla tego geniuszu i posyłam ogromne uściski! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Opowiadanie jest genialne! ♥

    Co prawda na bloga trafiłam wczoraj wieczorem, ale zdążyłam nadrobić.
    Kocham tego bloga <3

    Nie potrafię określić, który moment był dla mnie tym, który wygrywa rozdział, bo co chwila chciało mi się śmiać. Lubię teksty, które piszesz w dialogach :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny.
    Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń