-Dwa słowa, tak?
-O, wow. Diethart, umiesz liczyć?
-Wal się.
-Pierwsze słowo...
-Może byś patrzył co pokazuje
trener?
-Nie będziesz mi mówił co mam...
-Stefan, jak mi jeszcze raz wbijesz
łokieć w żebra, to przysięgam...
-Trenerze, Morgen mi grozi!
-Za skarżenie to cię tak urządzę,
że nawet Sara ci nie pomoże!
-Wara od Sary!
-Jest szansa, że zamkniecie jadaczki?
Ja się próbuję skupić!
-Skupiać to ty się w kiblu możesz!
-A propo! Gdzie jest Gregor?!
-Skojarzył ci się z kiblem?
-Nie, z tym że poziom inteligencji
gwałtownie wzrósł jak wyszedł.
-Hohooo, ostro!
-Z czego się cieszysz Diethart? Ty i
świnie nadal dość zauważalnie go zaniżacie...
-STALOWE MAGNOLIE!
-Fettner, co ty ćpiesz?
-Hasło to stalowe magnolie!
-Pierdolisz...
-Trenerze? Stalowe magnolie?
Zaprzeczam ruchem głowy.
-Jak ty żeś wpadł na stalowe
magnolie, Fettner?
-No trener kwiatka pokazał...
-I twoją pierwszą myślą były
magnolie? A róże?
-Stokrotki?
-Żonkile?
-Tulipany?
Do sali wpada spóźniona Sara.
-Storczyki?
-Krokusy?
-Rozumiem, że chcecie się pochwalić
powalającą wiedzą z ogrodnictwa – zaczyna blondynka – ale
dlaczego wy na litość boską nie ćwiczycie?!
-Bo cię nie było – odpowiadam. - A
hasło to Polowanie na czerwony październik!
-To na cholerę trener pokazywał na
kwiatki?
-Bo czerwone są – wzruszam ramionami
i słyszę sześć klapnięć rąk o czoła.
-Przecież trener chciał prowadzić
dzisiaj trening – mruczy Sara.
-Tak. Ale chciałem żebyś widziała
jak się to robi! Zapraszam! Specjalista wkracza do akcji!
Z pamiętnika Heinza Kuttina, 28 sierpnia 2016, 10:40
-... i dwaaaaaa – krzyczę, a chłopcy
unoszą się do góry wykonując pompkę. - I raaaaaaaaz. I dwaaaaa.
-Trenerze, może jednak my z Kofim
przeprowadzimy trening na sali, hmm? - rzuca nieśmiało Sara.
-Bzdura – prycham i wracam wzrokiem
na mojej dzieciaczki, które zastygły w górze. - I raaaaaaz...
-Oni nie mogą pompować cały trening
– próbuje znowu fizjoterapeutka.
-Kto tak powiedział? - dziwię się.
-Ja. I wszyscy którzy ukończyli
studia sportowe po drugiej wojnie światowej – rzuca kąśliwie
dziewczyna.
-Ja również ukończyłem studia
sportowe...
-Dlatego zaznaczyłam, że po drugiej
wojnie światowej...
-Czy ktoś do cholery może w końcu
powiedzieć 'dwa'? - wrzeszczy Gregor.
-Dwa – krzyczy Sara i wstaje z ławki.
- Koniec tego dobrego. Podnosić dupy z podłogi.
-Ale... - zaczynam.
-Trener może i się zna na machaniu
chorągiewką, ale to ja tu jestem specjalistą od ich ciał, więc
bez urazy, ale japa trenerze.
-Sara!
-Może trener skoczy po jakąś
gazetkę, czy coś? Barszczyk z automatu? Jak dobrze pójdzie to za
45 minut ich trenerowi oddam i może nawet nie będzie ich nic
łamało.
-A co by miało ich...
-BARSZCZYK CZEKA! - wrzeszczy
dziewczyna i wskazuje mi drzwi. - A wy trochę potruchtajcie i
sprawdźcie co którego boli po tym niesamowitym maratonie pompek.
No szczyt. Tylko jeszcze nie wiem czego
szczyt. Może bezczelności? Chamstwa? Albo profesjonalizmu? Może ta
mała blondynka naprawdę wie co mówi? Zatrudnili ją jako
fizjoterapeutkę jest opcja, że zna się na rzeczy. Zajrzę do kadr
i zapoznam się z jej cv. Dopiero teraz do mnie dochodzi, że nigdy
go na oczy nie widziałem! O! Tysia! Z Diessem! A przecież w kadrach
zawsze dobre plotki można poznać... Wróóóć!
Zawracam i staję na poziomie
przeszklonej kawiarenki. Tysia tłumaczy coś Alexowi wskazując na
tabelki nadrukowane na kartkach leżących przed nimi. Diess jest
skupiony i potakująco kiwa głową. Po chwili odpowiada coś
dziewczynie i oboje wybuchają śmiechem, jakby byli najlepszymi
przyjaciółmi od co najmniej pięćdziesięciu lat!
Ruszam biegiem z powrotem na halę.
Pięknie! Zbudowali nam nowe centrum sportowe, ale wielkie to takie,
że się można porządnie zmęczyć zanim się przebiegnie z jednej
części do drugiej. W końcu zasapany wpadam do sali i opieram się
rękoma o kolana, żeby złapać oddech.
Wszyscy zawodnicy, Sara i Koflera
przyglądają mi się jak idiocie, nie bardzo wiedząc co powiedzieć.
-Hayboeck! - wykrzykuję, a chłopak aż
lekko podskakuje.
-Co tym razem zrobiłem?!
-Nie ty! Żona twoja!
Michael z ulgą wypuszcza powietrze z
ust.
-Już się zestresowałem. No dobra. Co
tam Tyśka wymyśliła?
-To ja się pytam co ona znowu
wymyśliła! Siedzi w kawiarni z Diessem!
Wszyscy przenoszą zdziwione spojrzenie
na Michiego, który unosi wysoko brwi.
-Skąd trener wie, że ona tam siedzi z
Diessem?
No trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam.
-Bo ich widziałem, sieroto?! -
wykrzykuję.
-Może i jestem sierotą – zaczyna
spokojnie Hayboeck – ale skoro trener tam był i ich widział, to
dlaczego trener ich zwyczajnie nie spytał?
-Ma rację – rzuca Morgi opierając
ręce na biodrach.
-Czy wy nie powinniście trenować?! -
krzyczę i ruszam w kierunku wyjścia.
Oburzające! Zresztą oburzające to
małe słowo! Wszyscy przeciwko mnie! Dlaczego nie poszedł ich
trener spytać?! Bo jestem szalenie dobrze wychowany i nie chciałem
się wtrącać w rozmowę! Dochodzę do kawiarenki i zauważam, że
przy stoliku Tysi i Diessa siedzi teraz jeszcze prezes związku
narciarskiego.
I wtedy przychodzi olśnienie!
Tysia i Diess będą próbowali przejąć
kadrę narodową! Ale po moim trupie. Czas przygotować obronę!
Z pamiętnika Heinza Kuttina, 28 sierpnia 2016, 16:25
-Czyś ty do reszty zdurniał? -
krzyczy na mnie Jaqueline, w czasie kiedy wycieram ścierką talerze
po myciu. Oczywiście. Ona mi nie wierzy. A ja wiem co widziałem!
-Mówię ci! Będą chcieli mnie
wygryźć!
-Przecież Tysia ma małe dzieci, nie
ma czasu jeździć po świecie – prycha moja żona. Naiwniaczka.
-Na pewno Diess ją oczarował i
przekonał. A ona dla niego porzuci dzieci u Alexa, albo u rodziców
Michiego.
-Czy ty siebie słyszysz? - Jaqueline
przygląda mi się z coraz większym politowaniem. - Po pierwsze
Diess oczarował Tysię, tak? Po drugie, Tysia porzuci dzieci? Im
jesteś starszy tym głupszy.
-To twoim zdaniem co robili razem?!
-Nie wiem i mnie to nie interesuje –
odpowiada Jaq. - Mogłeś ją spytać, tak jak ci chłopcy radzili.
-Ale co robił tam prezes...?
-Powtarzam: nie wiem!
Zero wsparcia. Zero absolutne. Jak nie
żona to współpracownicy mi pomogą.
'Natychmiastowe zebranie'. Wyślij do
wielu.
Z pamiętnika Heinza Kuttina, 28 sierpnia 2016, 17:32
Sara, Tynka, Kofler, Tim i Felix
wpatrują się we mnie wyczekująco, w czasie kiedy ja buduję
napięcie.
-Już za chwile możemy zostać bez
pracy moi mili – wyrzucam z siebie w końcu i obserwuję reakcję.
Ale muszę przyznać, że reakcja nie jest specjalnie powalająca.
Nadal przyglądają mi się z tak samo niepewnymi minami.
-Szykują się jakieś cięcia? - pyta
Tim.
-Nie! Szykuję się atak z zaskoczenia!
Nasz przyjaciel poczekał, aż się odwrócimy i jest gotowy wbić
nam nóż w plecy!
-Czy ty coś Heinz przedawkowałeś? -
dziwi się Tynka.
-Nie! A ty akurat nie powinnaś się
dziwić! Pewnie coś wiesz!
-Przyznam szczerze, że z każdym twoim
słowem wiem mniej niż chwilę wcześniej – oznajmia Jankowska.
-Chodzi o twoją siostrę!
-Tysia nas wyrzuci? - pyta niepewnie
Sara.
-Czy to ma coś wspólnego z tym, że
widziałeś ją rano z Diessem? - dopytuje Kofler.
-Tysia widziała się z Diessem? -
dziwi się Tim. - Musiała mieć dobry biznes do zrobienia, skoro aż
do niego poszła!
-A tym biznesem są nasze posady! -
wykrzykuję dramatycznie.
-Heinz, ona nie jest prezesem związku
– tłumaczy mi Felix. - A tylko prezes może nas wyrzucić...
-Prezes też tam był! I na pewno go
oczarowała, omamiła i wszystko co tam jeszcze mogła zrobić!
-A rozmawiał z nią trener? - pyta
Sara.
-Zamierzałem...
-Czyli ten cały dramat, to twój
wymysł? - prycha Kofler.
-Nie wymysł, tylko wnioski wyciągnięte
z bardzo szczegółowych obserwacji!
-Jak zwał tak zwał – mruczy
niezadowolona Tynka i wstając zakłada na siebie bluzę.
-Gdzie ty idziesz? - pytam oburzony.
-Wczoraj wróciłam z wakacji, mam górę
prania do wstawienia, całe mieszkanie do wysprzątania i zwyczajnie
chciałabym odpocząć po pracy, bo ledwo z niej wyszłam a już do
niej wróciłam bo nie raczyłeś porozmawiać z moją siostrą.
-Z wrogiem się nie rozmawia!
-Tysia nie jest naszym wrogiem! -
wykrzykuje Sara.
-Skąd wiesz?!
-Z tego samego źródła co trener!
Domyśliłam się!
-Okej. To co powiecie na to, że
właśnie przeszła po korytarzu za waszymi plecami razem z Diessem i
Sandrą?
Jesteście jeszcze? mam nadzieję, że tak ;)
Zostawiam was z Heinzem (stęskniłam się za jego przemyśleniami! <3), a sama biegnę się uczyć na OSTATNI egzamin!
Aaaa. Każdy szanujący się fan Heinza powinien zajrzeć tu! Aria po raz kolejny udowadnia, że ma kawał talentu!
EDIT:
Zapomniałam dodać, że Never Ending Smile czyli pierwsza część tego opowiadania została nominowana w konkursie na bloga roku.
Tutaj:
http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html
można oddawać głosy na Tysię i Michiego :)
Z góry serdecznie Wam dziękuję :)
EDIT:
Zapomniałam dodać, że Never Ending Smile czyli pierwsza część tego opowiadania została nominowana w konkursie na bloga roku.
Tutaj:
http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html
można oddawać głosy na Tysię i Michiego :)
Z góry serdecznie Wam dziękuję :)
Enjoy!
Z.
Jestem, jestem :) Dziękuję za zamieszczenie linka do mojego Heinza. Ja się najbardziej cieszę, że prawdziwy Heinz wrócił do gniazda trenerskiego, bo ja się już martwiłam, że serio się załamał nerwowo po tym Zakopanem albo go ktoś wygryzł. Ale wrócił! Po czym czytam tutaj, a biedaczysko się martwi, że ktoś go wygryzie xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam jego sposób myślenia i wnioskowania. I to zamiłowanie do plotek, domysłów i snucia własnych teorii. Tyśka chce przejąć kadrę i w ogóle cały związek! Z niecierpliwością czekam na więcej :)
Oooo, powodzenia no i gratulacje (raczej) zdanych egzaminów ;)
OdpowiedzUsuńEj no... Ja tu chciałam część dalszą... :D Heinz i jego wymysły... On naprawdę się czegoś nałykał, nawdychał czy coś... On i jego durnowate wymysły, za które go kocham, hah :D ♥ Ale swoją drogą, to ciekawe co Tyśka tam robiła Z DIESSEM!? Naprawdę tu musiało chodzić o coś poważnego, no ale jak się sprawy toczą poza wiedzą Kuttina to musi się rozchodzić o coś bardzo 'tajnego' ;) Hasła to on naprawdę wspaniałe wymyśla <3 A Fettner widać zafascynowany grą i mu się wcale nie dziwię! Te ich rozmowy na początku!! Mają talent do rozśmieszenia człowieka ;3 Oby im ten trening za bardzo nie zaszkodził ;p (wybacz Heinz:))
I zgadzam się z Tobą, Aria napisała genialny rozdzial! ;) Także no... Powodzenia i do następneco :*
Kocham to opowiadanie! I to o Michim i Tyśce też! Przeczytałam wszystko w kilka godzin i dalej mi mało :)
OdpowiedzUsuńHeinz i jego pomysły, hahaha. :D Boski rozdział (hm, jak zawsze), czekam na kolejny, powodzenia! :) x
OdpowiedzUsuńDiess? Oh, serio? Co ona z nim robiła? Na głowę upadła? Przecież to wróg publiczny nr... No nie wiadomo po tym Krausie i wgl, ale pewnie jeden z czołowych.
OdpowiedzUsuńJa też steskniłam się za Heinzem, więc bardzo dobrze że te egzaminy się już kończą :D
Trener lekko dramatyzuje, ale za to go kochamy. I niech oszczędza chłopaków na treningu bo się zmęczą xd
Pozdrawiam ;)
Doczekałam się nareszcie ! :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle powala, ta kłótnia na początku o kwiatkach... Bezcenne xD
Czekam na kolejne przygody naszego przyjaciela Heinza.
Pozdrawiam ;)
A ja się waham. Jak skomentować by nie urazić. Znaczy się jak skomentować tak byś mnie zrozumiała o co mi chodzi.
OdpowiedzUsuńBo ja uwielbiam twoje Pamiętniki Heinza Kuttina. Bez dwóch zdań.
Tylko chyba trafił taki moment, kiedy hmmm zabrakło iskry. Sam w sobie rozdział nie jest zły! O nie! Podoba mi się ta niepotrzebna panika trenera, że go chcą wykopać.
Jednakże czegoś mi zabrakło w tym rozdziale. No i czasami poza dialogami chciałabym żebyś powracała do krótkich opisów tak jak było przy historii Michiego z T. :)
Takich obserwacyjnych opisów np. Sary. Bo ja np. wiem, że ona jest, ale jest jej tak mało, że czasami zapominam po co w ogóle ona jest tam! :D
A tak to życzę powodzenia w ostatnim egzaminie i wenki!
Na kolejne świetnie rozdziały!
Kochana, jak mozna miec az tyle talentu?! Odkrylam Twojego bloga niedawno, ale wszystko nadrobilam i... pokochałam to opowiadanie! Haa, staloee magnolie! Fettner rozwala wszystko ;* Ciekawe co ta Tysia kombinuje....?
OdpowiedzUsuńHeinz, nie mecz tak chlopakow! Chociaz troche ruchu nie zaszkodzi na te ich glowki! ;D
Czekam na kolejne, mam nadzieję, że szybko. Powodzenia i weny życzę
Bjørghild.
A, co ten Heinz taki niepoważny? :D
OdpowiedzUsuńJak on w ogóle mógł pomyśleć, że Tysia chce przejąć jego posadkę? :D Hahaha :D No nie powiem, jestem ciekawa, co kombinuje dziewczyna, ale raczej nie spodziewam się tego, że nagle wyleci mu z taką propozycją ^^
Pozdrawiam ;*
http://miales-byc-na-zawsze.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na drugi rozdział ;*
OdpowiedzUsuńJoł, joł. Ja kompletnie nie mam pojęcia, coś Ty wymyśliła i dlaczego Tysia spiskuje z wrogiem (na Boga, toż to Diess przecież jest! A my wszyscy pamiętamy, co Diess zrobił!) i co za diabelski plan zrodził Ci się w głowie, no ale błagam, idzie na zawał zejść z niewiedzy. Przepraszam, a czy Michi o tym wie?! Oczywiście, że już wiem, bo Heinz powiedział zarówno jemu, jak i całej drużynie. I ja popieram Heinza z całego serduszka - to byłoby bardzo niekulturalne wparować do kawiarni, czy gdzie tam ich widział, i z grubej rury przywalić pytanie z serii "co się tutaj, na świński ogon Didla dzieje?!". To byłoby bardzo nieładnie, a wszystkie wiemy, ze Heinz to pełna kulturka, gajerek i cygaro. Okej, przesadziłam z tym ostatnim.
OdpowiedzUsuńAnyway... Heinz i ta jego kobieca ciekawość są wspaniałe. Dzięki niemu nie tracę wiary, że faceci to stare plotkary, które wszędzie wcisną nos i tylko szukają tematu do sensacji. I Heinz taki właśnie jest, ale za to go niewymownie kocham. Jak go nie uwielbiać? No jak?! Tym bardziej, że ten Twój Heinz to już tak wszedł w krew, że gdy patrzę na tego prawdziwego Kuttina to widzę w nim tego Twojego. Innej wersji do siebie nie przyjmuję. :D
A poza tym ta rozmowa z początku. Matko! Jak ja uwielbiam właśnie tego typu pogaduszki, przepychanki, rozkminy chłopców z serii - nie wiadomo kto, nie wiadomo co, ale jednak idzie się domyślić, kto jest nazywany prosiakiem, kogo co boli etc. To jest takie fajne. Taki cudowny Team Austria tutaj stworzyłaś, że ja bardzo bym chciała wierzyć, że oni tacy są na serio. Oczywiście tym prawdziwym wiele im brakuje (MORGIIIIIII, sorki, musiałam) do tej Twojej autentyczności, ale cóż... niech będą tacy, jak tutaj. I Heinz też!
No i te stalowe magnolie... Matko, jesteś geniuszem, Zoł. Jesteś moim małym osobistym geniuszem.
Ach, coś jeszcze miałam... Ah! Sara! Widać, że dziewczyna się rozkręciła. Ja tu szkołę Tysi wyczuwam. I w sumie dobrze, musi ich dziewczyna w garści trzymać, dokładnie tak być powinno. Brawo! (Swoją drogą to teraz zdałam sobie sprawę, że ją bardzo polubiłam, a na początku tak średnio sympatyzowałam za nią. No patrzcie no!)
No i teges... Ja naprawdę nie mam pojęcia, co Tysia kmini z Diessem. Nawet nie mam domysłów, nawet takich, które z góry mogłabym uznać za błędne, albo totalnie durne! Także you know, wracaj z tych swoich wakacji i wyjaśniaj nam tu prędko, coś Ty takiego wymyśliła. Przecież Heinz na zawał zejdzie przez te podejrzenia, że go chcą wygryźć z funkcji (a ja razem z nim zejdę!).
Ale się machnęłam (wszystko, byleby się nie uczyć...) z tym komentarzem. Okej, to ja lecę, pozostawiam swoje wyrazy uwielbienia i miłości dla tego geniuszu i posyłam ogromne uściski! :*
Opowiadanie jest genialne! ♥
OdpowiedzUsuńCo prawda na bloga trafiłam wczoraj wieczorem, ale zdążyłam nadrobić.
Kocham tego bloga <3
Nie potrafię określić, który moment był dla mnie tym, który wygrywa rozdział, bo co chwila chciało mi się śmiać. Lubię teksty, które piszesz w dialogach :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny.
Weny! ;*
Kiedy nowy?
OdpowiedzUsuń