Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 10:52
-Widziałaś gdzieś Michiego?
-Nie.
-Tysia?
-Hmm?
-Coś się stało?
-Co się miało stać?
-Wy zawsze wiecie, gdzie jest to
drugie. Szósty zmysł, cokolwiek?
-Daj spokój, Fannemel ma taki syf w
papierach z zeszłego sezonu, że poważnie się zastanawiam czy nie
byłam pijana wypełniając jego karty. Nie mam czasu myśleć o
Michaelu.
-Popadacie w rutynę.
-Aha. Miesiąc po ślubie, tak?
-Ja i Jaqueline...
-Zaczyna się.
-Siedź cicho. Ja i Jaqueline
popadliśmy w rutynę po dwóch tygodniach związku. A ślub
wzięliśmy po dwóch latach!
Tysia wzdycha głęboko i z hukiem
zamyka segregator z wymalowaną norweską flagą.
-Więc dlaczego się z nią ożeniłeś?
Rutyna, nuda, nie umie gotować, czarna owca w rodzinie. Zawsze jak o
niej mówisz, to mówisz o niej źle.
Hmm. Niech pomyślę. Nie, na pewno nie
jest aż tak źle. Tyśka jak zwykle dramatyzuje.
Chociaż... Hmm. Kiedy ostatnio
powiedziałem o niej coś miłego? Wczoraj! O, zdecydowanie! Kupiła
ładny komplet garnków! Co znaczy, że pochwaliłem jej gust! Ale
zaraz potem dodałem, że i tak nie poprawi to smaku potraw
przygotowanych przez nią.
Cholera. Czy ta Polka zawsze musi mieć
rację?
Więc dlaczego się z nią ożeniłem?
-Bo była w ciąży.
Prycha śmiechem i kręci głową.
-Żenada Heinz, żenada.
-Tysia?
-Co?
-Ty nie masz problemu z Michim. Ty masz
problem ze mną.
Przysiada na stole i patrz na mnie
swoim bystrym wzrokiem.
-Mam problem ze wszystkim. Jestem
zwyczajnie zmęczona. Chcę się nacieszyć byciem panią Hayboeck, a
nie kontrolować czy Hilde śpi odpowiednią liczbę godzin i jak to
się przekłada na jego formę. Szczerze? Wali mnie to, bo on i tak
mnie nie słucha.
Patrzę na nią z szokiem wymalowanym
na twarzy. Pierwszy raz nie jest przemiłą Tysią, która pomaga w
każdej sytuacji i uśmiechem koi rany.
-A wiesz co mnie najbardziej martwi? -
pyta mnie po chwili milczenia.
-Co takiego?
-To jak traktujecie Sarę. Ona jest
przerażona waszymi dziwactwami, a wy się nabijacie.
-Ja nie...
-Nie kłam! Kocham was wszystkich, ale
Heinz, proszę cię. Zapanuj nad tą bandą, bo to się bardzo źle
skończy.
Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 12:36
-Proszę, zbierzcie się w grupie –
lamentuje Sara przed wejściem do hotelu.
Chłopcy ani myślą jej posłuchać.
-Jak ty wyglądasz?
-Lepiej niż ty! Masz nóżki cieńsze
niż moja Megi!
-O błagam cię! Widziałeś swoje?!
Jakim cudem ty się możesz pokazywać z Megi?
-Sugerujesz, że moja dziewczyna jest
gruba?
-Nic takiego nie powiedziałem!
Sugeruję, że to z tobą jest problem!
-A w mordę dawno nie dostałeś?
-Opanujcie się, debile! Sandra za dwa
miesiące nie będzie widziała własnych stóp! To jest dopiero
masa!
-Ciekawe, czy będziesz tak cwaniaczył
jak ona się dowie co o niej mówisz!
-Nie dowie się!
-A załóż się!
-Uważaj na niego, Gregor! Diethart to
skarżypyta. W dodatku zboczony na punkcie świń...
-Dasz spokój moim świniom?
-Hmm, zastanówmy się... Nie?
-Źle się do tego zabierasz skarbie –
do Sary podchodzi Tysia.
Wkłada do ust dwa palce i po chwili
powietrze rozdziera przeraźliwy świst.
-Mordy w kubeł! Jesteście na
treningu, a nie na domówce!
Patrzą na nią przerażeni.
-Przecież ty już u nas nie pracujesz
– rzuca oburzony Diethart.
-I módl się, żebym nie wróciła.
Gdzie jest Kraft?
Wzruszają ramionami, patrząc po sobie
niepewnie.
-Kto mieszka z Kraftem w pokoju?
Diethart podnosi rękę.
-Ok, nie było tematu. I tak się nic
nie dowiemy. Pójdę go poszukać.
Rusza w kierunku hotelu.
-Tysia? - woła ją Sara, więc
dziewczyna odwraca się w jej kierunku. - Dzięki.
-Zawsze do usług. Norweski cyrk jest
zawsze otwarty. Ej Gregor – zwraca się do zawodnika – mama ci
nie mówiła co się stanie jak będziesz robił takie głupie miny?
-Taaa, że mi tak zostanie. Tyśka, to
są zabobony dla dzieciaków.
-Nie, twoje dziecko urodzi się z taką
głupią miną. I nici z marzeń o małym przystojniaku! Quasimodo
będzie miał więcej uroku niż twoje dziecko!
Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 13:58
-Co z tobą, Kraft? - pytam załamanego
chłopaka, kiedy spotykam go w drodze na stołówkę hotelową.
-Nic takiego.
-No widzę przecież.
-Tynka stwierdziła, że potrzebujemy
przerwy.
-Co takiego?
-Zerwała ze mną. Tak po prostu. Przez
telefon.
-Ale dlaczego?
-Nie wiem. Ale myślę, że Hayboeck ma
z tym coś wspólnego.
Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 16:50
Tysia idzie korytarzem, wzdłuż
którego usytuowane są pokoje ekipy austriackiej. Podchodzi do drzwi
z numerem 312 i delikatnie puka, ale nikt nie odpowiada. Naciska więc
klamkę, która ustępuje i dziewczyna wchodzi do środka.
Zauważa Michiego i Thomasa tańczących
i śpiewających po dwóch stronach łóżka, na którym spokojnie
śpi sobie Lily.
You're gonna meet some strangers
Welcome to the zoo
Bitter disappointments
Except for one or two
Some of them are angry
Some of them are mean
Most of them are twisted
Few of them are clean
Now when you go dancing
with young men down at the disco
Just keep it simple
You don't have to kiss though
Don't waste time with the idiots that think that they're heroes
They will betray you
Stick with us weirdos
For all yours days and nights
I'm gonna be there
I'm gonna be there,
Yes I will
Go gentle through your life
If you want me
I'll be there
When you need me
I'll be there
For you
Don't they to make them love you
Don't answer every call
Baby be a giant
Let the world be small
Some them are deadly
Some don't let it show
If they try and hurt you
Just let yours daddy knows
Tysia uśmiechając się lekko
wsłuchuje się w słowa piosenki, którą obaj śpiewają
dziewczynce. Żaden z nich nie zauważył jeszcze brunetki
opierającej się o ścianę.
Po chwili dziewczyna dostaje
delikatnych zawrotów głowy, które postanawia jednak lekceważyć.
Aby zneutralizować ich działania przysiada na szafce i potrąca
wazon, czym zwraca na siebie uwagę Thomasa i Michaela.
-Tysia? - pyta Hayboeck, przyglądając
się swojej żonie uważnie. - Cholera, Tyśka!
Ale jest za późno, bo brunetka
bezwładnie opada na podłogę, bez żadnej świadomości.
-Sprowadź kogoś! - krzyczy Michi do
Morgiego, gdy ten wybiega na korytarz.
-Vilberg?! Wiesz gdzie jest wasz
lekarz?!
Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 20:41
-Nie zebraliśmy się tu przypadkiem –
oznajmiam, kiedy wieczorem wszyscy spotykamy się w pokoju Fettnera.
Udało mi się zwołać całą drużynę i sztab. I Tysię, bo Michi
się uparł, że jej nie zostawi po zasłabnięciu, więc albo oboje,
albo żadne.
Co miałem zrobić? Przecież Kraft
oskarżył go o kradzież dziewczyny. Co oznacza, że zdradza Tysię.
I źle mi będzie, że to ja jej o tym powiem w tym jakże ciężkim
okresie jej życia, no ale lepiej żeby nie żyła w kłamstwie.
-Nie będę owijał w bawełnę. W
naszej drużynie doszło do czegoś strasznego.
-Zebraliśmy się na bezsensowne
zebranie zamiast się regenerować? - pyta niewinnie Morgi.
-Thomas, twoje żarty są w tym
momencie naprawdę nie na miejscu. Doszło do zdrady. Podkopania.
Wbicia noża w plecy.
-Czy ktoś coś rozumie? - pyta
zaspanym głosem Gregor.
Chłopcy zgodnie zaprzeczają głowami,
a Tysia zagłębia się w szyję Michiego i próbuje zasnąć w jego
ramionach. To teraz ja cię obudzę.
-Otóż Michael ukradł dziewczynę
koledze.
Spojrzenia wszystkich lądują na
Hayboecku, który przygląda mi się ze znudzoną miną.
-Że co?
Tysia nawet nie drgnęła.
-Martyna Jankowska coś ci mówi? I
twój przyjaciel Stefan Kraft?
-To największa bzdura jaką słyszałem
od czasu uznania Krausa najbardziej obiecującym skoczkiem młodego
pokolenia – podsumowuje blondyn.
Kraft przygląda mi się z
przerażeniem.
-Co też trener opowiada?
-Sam mi dzisiaj mówiłeś, że Michi
coś o tym wszystkim wie!
-Powiedziałem, że Hayboeck, a nie że
Michi!
-Że jak?
W tym momencie podnosi się Tysia.
-Tynka od dwóch tygodni spotyka się z
Alexem Hayboeckiem, bratem Michiego.