Z pamiętnika Heinza Kuttina, 25 listopada 2015, 10:18
-Święta Rito! Patronko spraw
beznadziejnych! To ja, twój uniżony sługa Heinz! Wysłuchaj moje
błagalne modły bo obawiam się, że mogę oszaleć. Pierwsza
sprawa. Sara. O co chodzi z tym dziewczęciem? Jakaś taka cicha,
jakaś apatyczna. Czuję Święta Rito, że maczałaś w tym swoje
serdelkowate paluchy! Błagam, niech ona się rozkręci, tu się musi
coś dziać! W lekturach szkolnych jest więcej akcji, niż w tej
kadrze z nią. Druga sprawa to Gregor i Sandra. Czuję Święta Rito,
że skoczna rodzina nam się powiększa! Tak myślę, że Sandra jest
w ciąży. Ale głupio mi spytać. Proszę, zrób tak, żeby była. I
żeby to był chłopiec i chociaż na drugie imię miał Heinz.
Morgi? Morgi coś przebąkuje o zakończeniu kariery. Oby nie! To
taki zdolny chłopak! Co ja bez niego zrobię w tym małpim gaju?
Jedyny w miarę trzeźwo i logicznie myślący z całego towarzystwa.
A Tysia i Michi? Wzięli ślub, dasz wiarę Święta Rito? I nic mi
nie powiedzieli! Nie mogę przeboleć! Bardzo bym prosił, żeby
wesele było duże, huczne i żeby tort był malinowy. Amen.
-Co ty robisz?
Odwracam się i widzę Tysię stojącą
nade mną.
-Modlę się. Tylko to mi pozostało.
Parska śmiechem i siada obok mnie.
-Co ty opowiadasz?
-Został mi tylko Felix i Tim. Nie tak
powinien wyglądać sztab szkoleniowy!
-No i Sara.
Patrzę na nią spode łba.
-No co?
Zabawna jesteś, zawsze to wiedziałem.
-Moja definicja członka sztabu
szkoleniowego mówi o tym, że ta osoba się odzywa. Zatem Sary nie
możemy zaliczać do sztabu.
-Musisz uaktualnić informację. Jak
wracałam rano z moimi chłopakami z biegania to widziałam jak
siedziała przed hotelem z Diethartem.
-Poważnie? I co robili?
-Uprawiali bezpruderyjny sex.
-Coo?!
-Na litość boską, Heinz. Rozmawiali.
Thomas ją pewnie bajerował świniami czy coś.
-Jesteś podła.
-Nieprawda. Kocham go, ale świnie mnie
rozkładają na łopatki. Nie mógł znaleźć innej
charakterystycznej rzeczy? Jak Morgi i jego czapka?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
Rzeczywiście, świnia to dziwny... artefakt. Może powinienem
zatrudnić psychologa? Miałbym czwartą osobę do sztabu,
psychologowie zawsze dużo mówią!
-Tysia!
W naszą stronę biegnie Michi z
telefonem przy uchu.
-No?
-Malarz pyta czy chciałaś mieć
pistacjowe czy miętowe ściany.
-Gadaj z dziadami. Przecież to jest
diametralna różnica!
Wyciąga telefon z ręki Hayboecka i
odchodzi na bok porozmawiać z malarzem.
-Ja osobiście nie widzę żadnej.
Michi odwraca się w moją stronę i
uśmiecha szeroko.
-Nie tylko trener. Ale nie odzywam się,
bo dostanę trzygodzinny wykład.
-Żonka daje ci popalić?
-Nie powiedziałbym, że popalić. Wie
trener, że ma mocny charakter. Ale tyle jej zawdzięczam i tak
kocham, że biorę to wszystko z pocałowaniem ręki.
Zakochany dzieciak. I dobrze! Chwilo
trwaj! Są fajną parą.
-Robicie remont?
-Tak, przeprowadzamy się po sezonie.
-Ooo, a gdzie?
-Kupiliśmy mieszkanie na tym samym
osiedlu co Gregor i Sandra, a nawet w tym samym budynku co Manuel i
Megi. Wie trener, strzeżone, ogrodzone, z parkiem wewnątrz.
Generalnie klasa.
-Ciesze się, że się urządzacie.
-Tyśka ma tyle ciuchów, że moje
mieszkanie by nie starczyło.
-SŁYSZAŁAM! - krzyczy z daleka
dziewczyna i wraca do rozmowy przez telefon.
-Michael, zauważyłeś, że Sandry
zrobiło się jakby... więcej?
Patrzy na mnie zaciekawionym wzrokiem.
-W jakim sensie?
-Powiem wprost. Myślę, że jest w
ciąży!
Blondyn uśmiecha się pod nosem.
-Musiałby trener Tyśki spytać, ja
tam nie wiem. Nie znam się. Ale z trenera to się plotkarz zrobił!
-Ja tylko chciałem wiedzieć...
-Jak się żyje trenera owieczkom. Tak
wiem. A teraz zapraszam na trening, trwa od 10 minut!
-Jak to? Beze mnie?!
-No właśnie na trenera czekamy!
Myślałem, że to oczywiste.
-Nie cwaniacz! Kraft kiedyś
przycwaniaczył i musiał nosić przez miesiąc moje walizki! A ja
kupuje żonie dużo pamiątek!
Z pamiętnika Heinza Kuttina, 25 listopada 2015, 12:40
-Jeszcze pięć pompek! I raz! I dwa! I
trzy... Diethart, synu! Dlaczego nie pompujesz?! Proszę do mnie!
Reszta może chwile odpocząć.
Thomas podchodzi do mnie głośno
sapiąc.
-Ja chyba nie mam kondycji trenerze.
Patrzę na niego zszokowany. Przez
Tyśkę non stop po głowie chodzą mi te świnie, nie mogę się
skupić!
-Jak to nie masz kondycji?! Przecież
ty kondycję budowałeś od 8 roku życia!
-No nie wiem. Nie mogę. Czuję, że
łamie sam siebie.
-Niech mu trener da dodatkowe zajęcia
z Sarą. Ucieszy się – rzuca głupawo Morgi przechodząc obok z
ręcznikiem przerzuconym przez ramię.
-Zamknij się – warczy Diethart i
speszonym wzrokiem zaczyna krążyć po podłodze.
-Synu... Czy jest coś o czym chcesz mi
powiedzieć?
-Diethart ostatnio nuci 'I can't wait
to fall in love with you, you can't wait to fall in love with me' –
śmieje się Michi. - Niech trener sobie dopowie resztę.
I cała piątka zaczyna podśpiewywać.
-Tacy z was kumple, tak? - mruczy
Diethart coraz bardziej kurcząc się w sobie.
-Thomas przyjacielu! - Manuel poklepuje
go po ramieniu coś przeżuwając w buzi. - My wszyscy siedzimy w
związkach po uszy! Kto jak kto, ale my byśmy się nie nabijali!
Sami wiemy co to znaczy.
-Fettner co ty jesz? - pytam
podejrzliwie.
-Czekoladę.
-Aha... Zaraz! Na treningu?! Skąd ty
masz czekoladę?!
-Rano znalazłem pod drzwiami anonimową
paczkę.
Kłamczuch. Doskonale wiem skąd ma
czekoladę. Na siłownię wchodzi Sara.
-Sara! Proszę do mnie!
Przechodzi obok zawodników, którzy
zza jej pleców stroją głupie miny do Dietharta.
-Thomas ma problemy kondycyjne. Proszę
się tym zająć.
-Możesz wybrać wysiłek fizyczny jaki
wam najbardziej odpowiada – dorzuca słodko Gregor.
Dziewczyna patrzy na niego zaskoczona,
a chłopcy duszą się w sobie, żeby nie parsknąć śmiechem.
-Ja zabieram resztę na dwór, wy się
tu zajmijcie... sobą. Panowie! Idziemy biegać.
Cała piątka grzecznie wychodzi za mną
z siłowni i kieruje do wyjścia z budynku.
-A wy gdzie?!
Patrzą na mnie zbici z tropu.
-Kazał iść trener biegać – mruczy
Manuel.
-To była zmyłka! Chyba nie chcecie
tego przegapić?! - pytam i zaczajam się przy drzwiach, żeby
podglądać.
-Trener to ma łeb! - wykrzykuje Kraft
i zaraz zostaje uciszony przez kolegów.
Tłoczymy się wokół drzwi i przez
szparę w drzwiach podglądamy jak Thomas biega na bieżni, a Sara
stoi obok niego i rozmawiają.
-Myślicie, że ją bajeruje? - pyta
Hayboeck.
-Diethart?! Co ty! - prycha Morgi. -
Kiedyś słyszałem jak bajerował! Jak dziecko we mgle!
-Nie to co ty, co nie? - drażni go
Gregor. - Fizjoterapeutki na ciebie lecą!
-Mówicie o mojej żonie! - protestuje
Michi.
-Akurat nie o Tyśce! O Sylvii!
-Niech się uczy od najlepszych –
śmieje się Morgi i przybija żółwika z Schlierim.
-Mogę wiedzieć, co wy robicie?
Odwracamy się i widzimy Tysię,
Thomasa Horla i norweskich skoczków stojących za nimi i
przyglądających się nam z zaciekawieniem. Drzwi się otwierają i
do swoich zawodników dobija Stoeckl.
-Co tu się dzieje?
-Austriakom odbiło – prycha Tysia i
przepycha się między moimi chłopakami, żeby dojść do drzwi.
-Co tam się dzieje? - pyta Hilde.
Tysia zagląda do środka i chwile
później przygląda się nam z politowaniem na twarzy.
-Naprawdę? Szpiegujecie Dietharta?
-Ma randkę! - broni się Morgi.
-A ty 27lat, mógłbyś się
zachowywać!
Hałas przy drzwiach zaciekawił Sarę
i Thomasa, którzy wyszli zobaczyć co się dzieje.
-Mieliście iść biegać – zauważa
fizjoterapeutka.
-Już wróciliśmy – odpowiadam
dumnie.
Chłopcy jak na zawołanie zaczynają
sapać.
-Nie przemęczyliście się tym
dystansem rodem z maratonu? - pyta uprzejmie Tysia.
-Dobrze nas wytrenowałaś – mruga do
niej Manuel.
-Chłopcy! Zróbcie miejsce kolegom z
Norwegii! Musimy dać im równe szanse na wygraną! Alex, możemy
zostawić Sarę i Thomasa?
Stoeckl spogląda na wymienioną
dwójkę, a potem liczy swoich zawodników.
-Myślę, że się pomieścimy.
-Zatem moje dzieci proszę do pokoi,
wziąć prysznic i za pół godziny spotykamy się w holu! Pójdziemy
na dwór pograć w kalambury! Mam super hasła!
Genialne!!!! Te przemyślenia i teksty Heinza powalają :)
OdpowiedzUsuńHej! Świetne, świetne, świetne. Uwielbiam Twoje opowiadania. Są pełne optymizmu i radości. Czytając uśmiech sam się pojawia na ustach. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia... :)
Ol-la
Przy okazji zapraszam do mnie: http://hardskijumpinglove.blogspot.com/
UsuńPamiętnik Heinza powala wszystkie inne opowiadania. Nie widziałam drugiego takiego i już pewnie nie spotkam ;)
OdpowiedzUsuńWszyscy tak zaniedbuja trenera że aż chce kadrę powiększać, ehh.
A Diethart i świnie wygrali wszystko! :D
Pozdrawiam :)
To jest genialne! Naprawdę. Przebija wszystko! Zgadzam się z Wiktorią W., że Diethart i świnie wygrali, bo faktycznie byli najlepsi.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny
Pozdrawiam :)
kalambury... w sumie też był pograła w kalambury zwłaszcza z nimi :)
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia , jak świetnie się bawiłam czytając to cudo kochana!
OdpowiedzUsuńMiałaś niezwykły pomysł i świetnie Go realizujesz!
Heinz i Austria Team! Nic więcej do szczęścia nie potrzeba!
Ann.
-------
Zapraszam na http://du-sei-stark.blogspot.com/ , będzie mi bardzo miło jak zajrzysz.
Oby modlitwy zostały wysłuchane :D w końcu Heinz tak się starał :D
OdpowiedzUsuńNo również jestem ciekawa, czy skoczna rodzinka się powiększy i czy niedługo na świecie pojawi się potomek Gregora :D Może wkrótce trener się dowie, co jest na rzeczy. I muszę przyznać, że ma łeb! :D Zostawił Sarę i Thomasa samych, a sam zaczął podsłuchiwać... No nie ładnie hahaha :D
No, ale chyba nam się nowy romansik szykuje.
Kalambury- czemu nie? :D
Pozdrawiam :*