Zginiemy. Wszyscy. Dziś są moje
urodziny, a Jaqueline postanowiła wydać z tej okazji kolację. I
zaprosiła wszystkich moich zawodników i sztab z osobami
towarzyszącymi.
A teraz bomba dnia: ona będzie
gotować!
Wszyscy chłopcy skrzywili się na tę
wiadomość, ale Tysia i Megi, która przyjechała do Fettnera w
odwiedziny zaraz ich ustawiły do pionu. Tylko biedna Sara nie
wiedziała o co chodzi, ale dziewczęta szybko ją wtajemniczyły.
Mimo to, one wszystkie nadal wierzą, że przeżyjemy. Ha. Ha. Ha.
Optymistki.
-Heinz, Skarbie! - głos mojej żony
wyrywa mnie z zamyślenia, które złapało mnie w czasie polerowania
noży. - Otwórz proszę!
Ktoś dzwonił? Wizja zagłady naprawdę
musiała mną zawładnąć. Kieruję się więc na korytarz i
otwieram drzwi.
-Cześć trenerze – uśmiecha się do
mnie szeroko Gregor. Obok niego stoi Sandra, Tim i jego narzeczona
Marie.
-Witajcie dzieciaki – odwzajemniam
grymas i przepuszczam ich w drzwiach, żeby mogli wejść do środka.
- Przyjechaliście razem?
-Tak – potwierdza Sandra. - Ja i tak
pić nie mogę, to ich odwiozę, a niech sobie chociaż lampkę wina
wypiją.
-Bardzo sprytne...
-Cześć dzieci! - z kuchni wyłania
się Jaqueline. - Sandra, promieniejesz kochanie!
Wita się z wszystkimi po kolei i wraca
do kuchni, a ja zapraszam moje dzieciaczki do salonu.
-Z czym przyjdzie nam się dzisiaj
zmierzyć? - pyta konspiracyjnie Gregor.
-Ty chyba nie możesz za siebie –
prycha jego narzeczona i strzelając mu lekko przez czuprynę wstaje.
- Idę pomóc Jaqueline. Marie?
Dziewczyna potakuje głową i rusza za
blondynką. Jednak nie dane jest nam nawet zacząć rozmowy, bo znowu
słyszymy dzwonek do drzwi.
-Hayboecki! - wykrzykuję na widok
mojej ulubionej pary.
-Cześć Heinz – uśmiecha się Tysia
i wchodzi w głąb mieszkania. - Cześć wszystkim!
-Witajcie! – Jaqueline znowu wyłania
się z kuchni, żeby przywitać gości. Ucałowuje Michiego, a potem
bierze w dłonie twarz Tysi i uważnie się jej przygląda. - Co się
z Tobą dzieje, kochanie? Mizerniejesz!
-Życie z Hayboeckiem mnie wykańcza –
uśmiecha się delikatnie Polka, ale widać że robi to tylko po to,
żeby skończyć temat. Ponadto jako doświadczony śledczy zauważam
porozumiewawcze spojrzenie jakie dziewczyna posyła Sandrze.
Po chwili rozmowy z Michim brunetka
znika w kuchni z resztą pań.
-Co z nią? - pytam blondyna kiedy ten
siada obok Tima.
-Nie rozmawiajmy o tym dzisiaj –
uśmiecha się blado. - Wszystko jest ok, naprawdę.
Nie przekonujesz mnie, wiesz o tym?
-Pójdę im też nalać wina –
oznajmiam wstając i porywając butelkę, którą już w połowie
rozlałem chłopakom.
Wkraczam do kuchni niczym pan i władca.
-Jaq, Marie i Tysia, szykujcie
kieliszki!
-Ja dziękuję – mruczy szybko Polka.
Rzucam jej pytające spojrzenie. - Wesprę Sandrę i napiję się z
nią mięty.
-Ale dlacze...
-A ja się chętnie napiję wina –
pomiędzy nas wkracza Marie z gotowym kieliszkiem.
Mała cwaniara. Teraz już się niczego
nie dowiem. One są w jakiejś komitywie i ja, Heinz Kuttin to
udowodnię! Zaraz po tym jak otworzę drzwi, bo znowu ktoś dzwoni.
-Stefan! Sara!
-CO?!
Z salonu wybiegają chłopcy, żeby na
własne oczy zobaczyć, że Kraft naprawdę przyszedł do mnie z
Sarą.
-Przestań się gapić jak na zwierzęta
w klatce – upomina Marie Tima i podchodzi do Sary. - Cześć,
jestem Marie. Narzeczona tego tu. - wskazuje na oniemiałego Tima. -
Bardzo miło mi cię poznać.
Sara nieco niepewnie ściska dłoń
nowej znajomej. Widać, że długonoga piękność ją onieśmiela.
Marie jest zawsze pewna siebie, ma gotową odpowiedź, umie walczyć
o swoje i niczego się nie boi. Aż dziw, że zaręczyła się z
Timem.
Stefan zabiera od Sary płaszcz.
-Chodź z nami na wino kochana, na
trzeźwo nie zniesiesz tej porcji świńskich żartów jaka cię
czeka – uśmiecha się do blondynki Jaqueline i ciągnie ją za
rękę do kuchni.
Chwile później pojawiają się
Diethart z Morgim i Kristina, a zaraz za nimi Fettner i Megi.
Felix niestety nie mógł przyjść, bo
on i jego żona nie mieliby z kim zostawić synka.
-A propo – zagaja Morgiego Megi –
Lily została z Tynką?
-Przecież Tynka przyjdzie –
oznajmiam wesoło.
Wszyscy wkoło zamierają.
-Jak to Tynka przyjdzie? - dziwi się
Gregor.
-Nooo – zamyślam się przez chwilę
– jest moim pracownikiem, prawda?
-Przyjdzie z kimś? - pyta blada jak
ściana Tysia.
-A tak, tak – uśmiecham się. - Ale
pojęcia nie mam z kim.
Tysia rzuca Michiemu porozumiewawcze
spojrzenie, a zaraz potem wzrok obojga skupia się na Stefanie.
Jakąkolwiek próbę rozmowy uniemożliwia jednak dzwonek do drzwi.
Wzrok wszystkich kieruje się na przedpokój.
-Coś nie tak? - pyta z niepokojem
Jaqueline, która przystanęła w połowie drogi do drzwi.
-Będą jaja – mruczy Fettner i
nalewa sobie i Megi prawie po całym kieliszku wina. - Pij, pij.
Łatwiej nam to będzie ogarnąć – zwraca się do swojej
dziewczyny.
-Tynka, kochanie! - słyszymy z
przedpokoju.
-Rusz się – Tyśka szturcha Michiego
wstając. - Trzeba to jakoś ratować.
Blondyn posłusznie wstaje i rusza do
przedpokoju po drodze wyciągając za sobą Morgiego. Rzucam
spojrzenie na Stefana. Jest smutny. To widać.
-Cześć brat – z przedpokoju słychać
niski, roześmiany głos.
-Nie wiedziałem, że będziecie –
odpowiada spokojnie, ale trochę zachowawczo Michi.
-Wejdźcie, wejdźcie – zaprasza
Jaqueline i cały tłumek z przedpokoju rusza w kierunku stołu.
-Cześć, jestem Tynka – młodsza
Jankowska podaje rękę Sarze. - Siostra Tysi.
-Ah tak – uśmiecha się blondynka, a
Megi za plecami Tynki pokazuje fizjoterapeutce, żeby o nic nie
pytała.
-A to jest Sara – wtrąca się Tysia.
- Dziewczyna Stefana.
W pokoju po raz kolejny zalega ciszy.
-Sałatki się same nie zrobią! -
rzuca nieco histerycznie Jaqueline. - Megi, skarbie? Kris?
Obie wychodzą, a zaraz za nimi Sandra.
-Ale jak to... - zaczyna Diethart, ale
Gregor zaciska na jego ramieniu wyjątkowo mocno palce, więc do
chłopaka dociera, że pewne pytania należy zostawić bez
odpowiedzi.
Alex wita się z wszystkimi po kolei i
w końcu dochodzi do Stefana. Wymieniają chłodny uścisk dłoni.
-Wina? - pytam próbując rozładować
sytuację.
-O tak, mi dużo – mruczy Tynka,
której cała energia nagle zeszła nie wiadomo gdzie.
-Pójdę po... ten... no – jąka się
Tysia i wychodzi. Widzę jak w kuchni siada na kolanach Megi i
zrezygnowana opiera czoło o stół.
Wychodzę, aby dołączyć do pań, a
zaraz za mną rusza Stefan.
-Tysia... czemu powiedziałaś, że
Sara to moja dziewczyna?
-Bo nie możesz pozwolić mojej
siostrze wygrać bez walki.
Z pamiętnika Heinza Kuttina, 16 grudnia 2015, 20:39
Deser trwa w najlepsze. Wszyscy
przeżyli główne danie, choć to akurat może być bomba z
opóźnionym zapłonem.
-I jak wam smakuje kochani? - pyta
Jaqueline.
Przy stole pojawia się szmer aprobaty
i o ile mi się dobrze wydaje, to jest szczery. Deser chyba naprawdę
im smakuje.
Dziewczęta cały czas zagadują Sarę
wiedząc w jak trudnej sytuacji się znalazła i chcąc ułatwić jej
aklimatyzację. Chłopcy z kolei bez problemu debatują między sobą
i wszyscy poza Stefanem akceptują obecność Alexa. Ale że Stefan
będzie miał problem to akurat było do przewidzenia.
-A pamiętacie jak Tynka z Kraftem... -
zaczyna Gregor i nagle jakby dochodzi do niego jego własna głupota
i milknie.
-Ojcem mojego dziecka będzie idiota –
wzdycha Sandra.
-Przestańcie – prycha Michi. - Nie
możemy udawać, że nigdy nie byli razem.
-I nie będziemy – popiera go Tynka.
- Każdy popełnia błędy...
-Nazywasz mnie swoim błędem? - pyta
wściekle Stefan.
-Dajcie mi wina, błagam – mruczy
Megi i rozgląda się za butelką. Pomocnie podstawiam jej jedną,
którą znajduję na szafce za sobą.
-Tego nie powiedziałam...
-Zasugerowałaś!
-Teraz uważaj! - szepcze Kris do Sary
i nalewa i sobie i jej wina do kieliszka.
-Może dokładki komuś? - Jaqueline
rozpaczliwie próbuje przerwać tę niezbyt przyjemną wymianę zdań.
-Błędem był nasz związek!
-Ah tak! Bo lepiej ci z tym palantem!
-Kraft, mówisz o moim bracie! -
upomina go Michi.
-Będę rzygać – mruczy Tysia.
-Co?
-Będę rzygać – krzyczy i zrywa się
do łazienki. Sandra rusza za nią.
-Ileż emocji – mruczę
podekscytowany.
-Trochę ci zepsuliśmy urodziny, co
nie? - pyta Marie.
-Co ty! To najlepsze jakie miałem! -
odpowiadam. Dziewczyna prycha śmiechem.
-Ty naprawdę masz siano w głowie!
Równy z ciebie gość!
Stukamy się kieliszkami i
przysłuchujemy się wymianie zdań.
-Jaq, możemy prosić o czarną
herbatę? - do pokoju z powrotem wpada Sandra.
-Oczywiście kochanie!
-Cóż za nagła zmiana zdania! Jeszcze
miesiąc temu miałaś Alexa za idiotę!
Wzrok wszystkich pada na Tynkę.
-Nie wiem o czym mówisz...
-To może poczytam wszystkim twoje
stare wiadomości?
-Stefan – uspokaja go Morgi –
pomyśl zanim zrobisz coś czego będziesz żałował.
Tynka cała czerwona na twarzy z
wściekłości wstaje od stołu.
-Idziemy Alex.
-Nie sądzę.
-Co?
-Zostanę i poczytam ze Stefanem smsy
od ciebie.
-No i świetnie! Wszystkiego
najlepszego Heinz!
-Dziękuję Skarbie! - rzucam wesoło,
kiedy młoda Jankowska rusza w kierunku drzwi. - Poczekaj, pomogę ci
znaleźć płaszcz!
Biegnę za nią. Kiedy wracam Stefan z
Alexem rozprawiają o czymś w kącie pokoju, a przy stole panuje
względny spokój. Wszyscy rozmawiają ze sobą w mniej więcej
3-osobowych grupach. Po chwili pojawia się Tysia z Sandrą i moją
żoną.
-Gdzie jest Tynka? - pyta brunetka
widząc puste miejsce po swojej siostrze.
-Miała ważne sprawy do załatwienia –
uśmiecha się do niej Fettner.
-Może i dobrze. Jaq? Jest jeszcze
rosołek? Zjadłabym. Dużo. Daj ile masz.
Jest! Nowy! Dodałaś! :D
OdpowiedzUsuńCieszę sie tak, dlatego że ten rozdział to jedyna dobra rzecz dzisiejszego dnia.
Zacznę tak od końcowego środka, Tynka to dopiero ma bogate życie uczuciowe, ale byłego jej nie zazdroszczę. Przez to że on jest o nią zazdrosny jest chamem.
Tysia i Michi też spodziewają się dzidziusia? Tą anoreksje którą proponowałam wykluczam. Więc dzidzius i będzie dużo dzieci i będzie fajnie i przy tym zostaję ;)
Ale no Heinz... Niech on da juz spokój tej swojej biednej żonie, mocno ich nie potruła, tragedii nie ma, spokojnie.
Takie urodziny też mogłabym mieć. Normalnie niczym jakieś "M jak miłość" :)
Pozdrawiam ;*
Państwo Kuttin to rozkoszne małżeństwo!
OdpowiedzUsuńZdobyłaś mnie tym rozdziałem! :D
Tyśka jest w ciąży. Stwierdzam to;)
OdpowiedzUsuńKuttin jest fajny, bardzo fajny. Mówiłam, że to gregorowe dziecko będzie biedne. Żeby się tylko w tatusia nie wdało! :)
Buziaki !
Aha i Zoe, kochana serdecznie Cię zapraszam do mnie bo wreszcie wkleiłam jakieś rozdzialiki :*
Ojej <3 Jak się cieszę, że napisałaś nowy rozdział. Uwielbiam to opowiadanie ;) Jest takie pełne optymizmu i całkiem inne niż reszta ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie to dania Jaqueline chyba nie wypadły tak źle, jak się tego spodziewał Heinz. No tyle sytuacji się działo przy tym stole. Ale najbardziej zastanawia mnie Tysia. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale rozjaśnisz mi moje myśli ;)
Przy okazji zapraszam do mnie :)
Pozdrawiam :*
Ol-la
Aaaaa, jestem! Jak zwykle opóźniona, ale jestem!
OdpowiedzUsuńNo i ja już Ci mówiłam, że jestem po prostu zakochana w tym, co działo się w rozdziale powyżej. No bo wszyscy zebrali się w jednym miejscu i Jacqueline gotowała i pili winoooo. Ale najlepszy był w tym wszystkim podjarany całą atmosferą Heinz. Wyobraziłam sobie, jak siedzi taki ucieszony za stołem i patrzy, jak Tynka ze Stefanem rzucają w siebie mięsem, wszyscy próbują ich uspokoić, a on dalej siedzi i grzeje michę. Piękne!
Tynka mnie wkurza i ot, cała sprawa. Ja rozumiem że boski Alex Hayboeck jest boski, no ale heeeej, wiewiór Stefan jest taki fajny. No i ucieraj jej nosa, ucieraj. Kupię sobie popcorn i razem z Heinzem chętnie poprzyglądamy się rozwinięciu wydarzeń :D
A poza tym to mi Tyśka wygląda na ciężarną, ale pewnie ciężarna nie jest wcale, tylko Ty jej pewnie coś innego wymyśliłaś i każesz nam myśleć, że to Michi junior. O Boże, jaki Michi junior byłby słodki. Miałby takie anielskie blond włoski po Michim seniorze i darłby mordę jak Tyśka. Mój utkwiony w mojej pustej głowie generator dzieciecy mówi mi, że bobas byłby przeszłodki!
Czekam na następny rozdział i HEPI BERZDEJ HEINZ! :*