czwartek, 13 listopada 2014

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 16 grudnia 2015

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 16 grudnia 2015, 19:30


Zginiemy. Wszyscy. Dziś są moje urodziny, a Jaqueline postanowiła wydać z tej okazji kolację. I zaprosiła wszystkich moich zawodników i sztab z osobami towarzyszącymi.
A teraz bomba dnia: ona będzie gotować!
Wszyscy chłopcy skrzywili się na tę wiadomość, ale Tysia i Megi, która przyjechała do Fettnera w odwiedziny zaraz ich ustawiły do pionu. Tylko biedna Sara nie wiedziała o co chodzi, ale dziewczęta szybko ją wtajemniczyły. Mimo to, one wszystkie nadal wierzą, że przeżyjemy. Ha. Ha. Ha. Optymistki.
-Heinz, Skarbie! - głos mojej żony wyrywa mnie z zamyślenia, które złapało mnie w czasie polerowania noży. - Otwórz proszę!
Ktoś dzwonił? Wizja zagłady naprawdę musiała mną zawładnąć. Kieruję się więc na korytarz i otwieram drzwi.
-Cześć trenerze – uśmiecha się do mnie szeroko Gregor. Obok niego stoi Sandra, Tim i jego narzeczona Marie.
-Witajcie dzieciaki – odwzajemniam grymas i przepuszczam ich w drzwiach, żeby mogli wejść do środka. - Przyjechaliście razem?
-Tak – potwierdza Sandra. - Ja i tak pić nie mogę, to ich odwiozę, a niech sobie chociaż lampkę wina wypiją.
-Bardzo sprytne...
-Cześć dzieci! - z kuchni wyłania się Jaqueline. - Sandra, promieniejesz kochanie!
Wita się z wszystkimi po kolei i wraca do kuchni, a ja zapraszam moje dzieciaczki do salonu.
-Z czym przyjdzie nam się dzisiaj zmierzyć? - pyta konspiracyjnie Gregor.
-Ty chyba nie możesz za siebie – prycha jego narzeczona i strzelając mu lekko przez czuprynę wstaje. - Idę pomóc Jaqueline. Marie?
Dziewczyna potakuje głową i rusza za blondynką. Jednak nie dane jest nam nawet zacząć rozmowy, bo znowu słyszymy dzwonek do drzwi.
-Hayboecki! - wykrzykuję na widok mojej ulubionej pary.
-Cześć Heinz – uśmiecha się Tysia i wchodzi w głąb mieszkania. - Cześć wszystkim!
-Witajcie! – Jaqueline znowu wyłania się z kuchni, żeby przywitać gości. Ucałowuje Michiego, a potem bierze w dłonie twarz Tysi i uważnie się jej przygląda. - Co się z Tobą dzieje, kochanie? Mizerniejesz!
-Życie z Hayboeckiem mnie wykańcza – uśmiecha się delikatnie Polka, ale widać że robi to tylko po to, żeby skończyć temat. Ponadto jako doświadczony śledczy zauważam porozumiewawcze spojrzenie jakie dziewczyna posyła Sandrze.
Po chwili rozmowy z Michim brunetka znika w kuchni z resztą pań.
-Co z nią? - pytam blondyna kiedy ten siada obok Tima.
-Nie rozmawiajmy o tym dzisiaj – uśmiecha się blado. - Wszystko jest ok, naprawdę.
Nie przekonujesz mnie, wiesz o tym?
-Pójdę im też nalać wina – oznajmiam wstając i porywając butelkę, którą już w połowie rozlałem chłopakom.
Wkraczam do kuchni niczym pan i władca.
-Jaq, Marie i Tysia, szykujcie kieliszki!
-Ja dziękuję – mruczy szybko Polka. Rzucam jej pytające spojrzenie. - Wesprę Sandrę i napiję się z nią mięty.
-Ale dlacze...
-A ja się chętnie napiję wina – pomiędzy nas wkracza Marie z gotowym kieliszkiem.
Mała cwaniara. Teraz już się niczego nie dowiem. One są w jakiejś komitywie i ja, Heinz Kuttin to udowodnię! Zaraz po tym jak otworzę drzwi, bo znowu ktoś dzwoni.
-Stefan! Sara!
-CO?!
Z salonu wybiegają chłopcy, żeby na własne oczy zobaczyć, że Kraft naprawdę przyszedł do mnie z Sarą.
-Przestań się gapić jak na zwierzęta w klatce – upomina Marie Tima i podchodzi do Sary. - Cześć, jestem Marie. Narzeczona tego tu. - wskazuje na oniemiałego Tima. - Bardzo miło mi cię poznać.
Sara nieco niepewnie ściska dłoń nowej znajomej. Widać, że długonoga piękność ją onieśmiela. Marie jest zawsze pewna siebie, ma gotową odpowiedź, umie walczyć o swoje i niczego się nie boi. Aż dziw, że zaręczyła się z Timem.
Stefan zabiera od Sary płaszcz.
-Chodź z nami na wino kochana, na trzeźwo nie zniesiesz tej porcji świńskich żartów jaka cię czeka – uśmiecha się do blondynki Jaqueline i ciągnie ją za rękę do kuchni.
Chwile później pojawiają się Diethart z Morgim i Kristina, a zaraz za nimi Fettner i Megi.
Felix niestety nie mógł przyjść, bo on i jego żona nie mieliby z kim zostawić synka.
-A propo – zagaja Morgiego Megi – Lily została z Tynką?
-Przecież Tynka przyjdzie – oznajmiam wesoło.
Wszyscy wkoło zamierają.
-Jak to Tynka przyjdzie? - dziwi się Gregor.
-Nooo – zamyślam się przez chwilę – jest moim pracownikiem, prawda?
-Przyjdzie z kimś? - pyta blada jak ściana Tysia.
-A tak, tak – uśmiecham się. - Ale pojęcia nie mam z kim.
Tysia rzuca Michiemu porozumiewawcze spojrzenie, a zaraz potem wzrok obojga skupia się na Stefanie. Jakąkolwiek próbę rozmowy uniemożliwia jednak dzwonek do drzwi. Wzrok wszystkich kieruje się na przedpokój.
-Coś nie tak? - pyta z niepokojem Jaqueline, która przystanęła w połowie drogi do drzwi.
-Będą jaja – mruczy Fettner i nalewa sobie i Megi prawie po całym kieliszku wina. - Pij, pij. Łatwiej nam to będzie ogarnąć – zwraca się do swojej dziewczyny.
-Tynka, kochanie! - słyszymy z przedpokoju.
-Rusz się – Tyśka szturcha Michiego wstając. - Trzeba to jakoś ratować.
Blondyn posłusznie wstaje i rusza do przedpokoju po drodze wyciągając za sobą Morgiego. Rzucam spojrzenie na Stefana. Jest smutny. To widać.
-Cześć brat – z przedpokoju słychać niski, roześmiany głos.
-Nie wiedziałem, że będziecie – odpowiada spokojnie, ale trochę zachowawczo Michi.
-Wejdźcie, wejdźcie – zaprasza Jaqueline i cały tłumek z przedpokoju rusza w kierunku stołu.
-Cześć, jestem Tynka – młodsza Jankowska podaje rękę Sarze. - Siostra Tysi.
-Ah tak – uśmiecha się blondynka, a Megi za plecami Tynki pokazuje fizjoterapeutce, żeby o nic nie pytała.
-A to jest Sara – wtrąca się Tysia. - Dziewczyna Stefana.
W pokoju po raz kolejny zalega ciszy.
-Sałatki się same nie zrobią! - rzuca nieco histerycznie Jaqueline. - Megi, skarbie? Kris?
Obie wychodzą, a zaraz za nimi Sandra.
-Ale jak to... - zaczyna Diethart, ale Gregor zaciska na jego ramieniu wyjątkowo mocno palce, więc do chłopaka dociera, że pewne pytania należy zostawić bez odpowiedzi.
Alex wita się z wszystkimi po kolei i w końcu dochodzi do Stefana. Wymieniają chłodny uścisk dłoni.
-Wina? - pytam próbując rozładować sytuację.
-O tak, mi dużo – mruczy Tynka, której cała energia nagle zeszła nie wiadomo gdzie.
-Pójdę po... ten... no – jąka się Tysia i wychodzi. Widzę jak w kuchni siada na kolanach Megi i zrezygnowana opiera czoło o stół.
Wychodzę, aby dołączyć do pań, a zaraz za mną rusza Stefan.
-Tysia... czemu powiedziałaś, że Sara to moja dziewczyna?
-Bo nie możesz pozwolić mojej siostrze wygrać bez walki.


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 16 grudnia 2015, 20:39

Deser trwa w najlepsze. Wszyscy przeżyli główne danie, choć to akurat może być bomba z opóźnionym zapłonem.
-I jak wam smakuje kochani? - pyta Jaqueline.
Przy stole pojawia się szmer aprobaty i o ile mi się dobrze wydaje, to jest szczery. Deser chyba naprawdę im smakuje.
Dziewczęta cały czas zagadują Sarę wiedząc w jak trudnej sytuacji się znalazła i chcąc ułatwić jej aklimatyzację. Chłopcy z kolei bez problemu debatują między sobą i wszyscy poza Stefanem akceptują obecność Alexa. Ale że Stefan będzie miał problem to akurat było do przewidzenia.
-A pamiętacie jak Tynka z Kraftem... - zaczyna Gregor i nagle jakby dochodzi do niego jego własna głupota i milknie.
-Ojcem mojego dziecka będzie idiota – wzdycha Sandra.
-Przestańcie – prycha Michi. - Nie możemy udawać, że nigdy nie byli razem.
-I nie będziemy – popiera go Tynka. - Każdy popełnia błędy...
-Nazywasz mnie swoim błędem? - pyta wściekle Stefan.
-Dajcie mi wina, błagam – mruczy Megi i rozgląda się za butelką. Pomocnie podstawiam jej jedną, którą znajduję na szafce za sobą.
-Tego nie powiedziałam...
-Zasugerowałaś!
-Teraz uważaj! - szepcze Kris do Sary i nalewa i sobie i jej wina do kieliszka.
-Może dokładki komuś? - Jaqueline rozpaczliwie próbuje przerwać tę niezbyt przyjemną wymianę zdań.
-Błędem był nasz związek!
-Ah tak! Bo lepiej ci z tym palantem!
-Kraft, mówisz o moim bracie! - upomina go Michi.
-Będę rzygać – mruczy Tysia.
-Co?
-Będę rzygać – krzyczy i zrywa się do łazienki. Sandra rusza za nią.
-Ileż emocji – mruczę podekscytowany.
-Trochę ci zepsuliśmy urodziny, co nie? - pyta Marie.
-Co ty! To najlepsze jakie miałem! - odpowiadam. Dziewczyna prycha śmiechem.
-Ty naprawdę masz siano w głowie! Równy z ciebie gość!
Stukamy się kieliszkami i przysłuchujemy się wymianie zdań.
-Jaq, możemy prosić o czarną herbatę? - do pokoju z powrotem wpada Sandra.
-Oczywiście kochanie!
-Cóż za nagła zmiana zdania! Jeszcze miesiąc temu miałaś Alexa za idiotę!
Wzrok wszystkich pada na Tynkę.
-Nie wiem o czym mówisz...
-To może poczytam wszystkim twoje stare wiadomości?
-Stefan – uspokaja go Morgi – pomyśl zanim zrobisz coś czego będziesz żałował.
Tynka cała czerwona na twarzy z wściekłości wstaje od stołu.
-Idziemy Alex.
-Nie sądzę.
-Co?
-Zostanę i poczytam ze Stefanem smsy od ciebie.
-No i świetnie! Wszystkiego najlepszego Heinz!
-Dziękuję Skarbie! - rzucam wesoło, kiedy młoda Jankowska rusza w kierunku drzwi. - Poczekaj, pomogę ci znaleźć płaszcz!
Biegnę za nią. Kiedy wracam Stefan z Alexem rozprawiają o czymś w kącie pokoju, a przy stole panuje względny spokój. Wszyscy rozmawiają ze sobą w mniej więcej 3-osobowych grupach. Po chwili pojawia się Tysia z Sandrą i moją żoną.
-Gdzie jest Tynka? - pyta brunetka widząc puste miejsce po swojej siostrze.
-Miała ważne sprawy do załatwienia – uśmiecha się do niej Fettner.
-Może i dobrze. Jaq? Jest jeszcze rosołek? Zjadłabym. Dużo. Daj ile masz.

5 komentarzy:

  1. Jest! Nowy! Dodałaś! :D
    Cieszę sie tak, dlatego że ten rozdział to jedyna dobra rzecz dzisiejszego dnia.
    Zacznę tak od końcowego środka, Tynka to dopiero ma bogate życie uczuciowe, ale byłego jej nie zazdroszczę. Przez to że on jest o nią zazdrosny jest chamem.
    Tysia i Michi też spodziewają się dzidziusia? Tą anoreksje którą proponowałam wykluczam. Więc dzidzius i będzie dużo dzieci i będzie fajnie i przy tym zostaję ;)
    Ale no Heinz... Niech on da juz spokój tej swojej biednej żonie, mocno ich nie potruła, tragedii nie ma, spokojnie.
    Takie urodziny też mogłabym mieć. Normalnie niczym jakieś "M jak miłość" :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Państwo Kuttin to rozkoszne małżeństwo!
    Zdobyłaś mnie tym rozdziałem! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyśka jest w ciąży. Stwierdzam to;)
    Kuttin jest fajny, bardzo fajny. Mówiłam, że to gregorowe dziecko będzie biedne. Żeby się tylko w tatusia nie wdało! :)
    Buziaki !

    Aha i Zoe, kochana serdecznie Cię zapraszam do mnie bo wreszcie wkleiłam jakieś rozdzialiki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej <3 Jak się cieszę, że napisałaś nowy rozdział. Uwielbiam to opowiadanie ;) Jest takie pełne optymizmu i całkiem inne niż reszta ;)
    Ogólnie to dania Jaqueline chyba nie wypadły tak źle, jak się tego spodziewał Heinz. No tyle sytuacji się działo przy tym stole. Ale najbardziej zastanawia mnie Tysia. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale rozjaśnisz mi moje myśli ;)
    Przy okazji zapraszam do mnie :)

    Pozdrawiam :*
    Ol-la

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaa, jestem! Jak zwykle opóźniona, ale jestem!
    No i ja już Ci mówiłam, że jestem po prostu zakochana w tym, co działo się w rozdziale powyżej. No bo wszyscy zebrali się w jednym miejscu i Jacqueline gotowała i pili winoooo. Ale najlepszy był w tym wszystkim podjarany całą atmosferą Heinz. Wyobraziłam sobie, jak siedzi taki ucieszony za stołem i patrzy, jak Tynka ze Stefanem rzucają w siebie mięsem, wszyscy próbują ich uspokoić, a on dalej siedzi i grzeje michę. Piękne!
    Tynka mnie wkurza i ot, cała sprawa. Ja rozumiem że boski Alex Hayboeck jest boski, no ale heeeej, wiewiór Stefan jest taki fajny. No i ucieraj jej nosa, ucieraj. Kupię sobie popcorn i razem z Heinzem chętnie poprzyglądamy się rozwinięciu wydarzeń :D
    A poza tym to mi Tyśka wygląda na ciężarną, ale pewnie ciężarna nie jest wcale, tylko Ty jej pewnie coś innego wymyśliłaś i każesz nam myśleć, że to Michi junior. O Boże, jaki Michi junior byłby słodki. Miałby takie anielskie blond włoski po Michim seniorze i darłby mordę jak Tyśka. Mój utkwiony w mojej pustej głowie generator dzieciecy mówi mi, że bobas byłby przeszłodki!
    Czekam na następny rozdział i HEPI BERZDEJ HEINZ! :*

    OdpowiedzUsuń