niedziela, 14 grudnia 2014

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9/10 stycznia 2016

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 stycznia 2016, 20:49

-Ja pierdolę.
W pokoju zapada cisza i oczy wszystkich zwracają się na Michiego pochylonego nad komórką.
-Przepraszam, ale ja muszę wyjść.
-Bo?
-Tyśka właśnie wymyśliła, że pójdzie biegać. O 21. W ciąży. W obcym mieście. Oszaleję z tą dziewczyną.
-Sandra ma takie zachcianki żywieniowe, że na pewno poziomem wkurwiania przebija Tyśkę – śmieje się Gregor.
-Ah tak? - dziwi się Michi. - Czy Sandra zaczyna płakać co 10 minut i krzyczy, że to twoja wina?
-Nie. Ale czy Tysia żąda na kolację ryby z puszki polanej miodem?
-Nie. Za to woła mnie, a kiedy pytam o co chodzi krzyczy, że już nieważne i sama sobie poradzi. Potem idzie cała litania o tym, że tyle ze mnie pożytku w domu i że sama sobie taki los zgotowała.
-Jaqueline całą drugą ciążę twierdziła, że dziecko nie jest moje – wtrącam wesoło.
Wszyscy spoglądają na mnie zdziwieni.
-I trenera to bawi? - pyta niepewnie Kraft.
-Taki żart no... - próbuję tłumaczyć.
-Trener z Jaqueline to jednak dobrze dobrany jest – śmieje się Morgi. - Jedno dziwniejsze od drugiego.
-Nie wiem o co chodzi, ale uznam to za komplement. Michael, leć do Tyśki, przemów jej do rozsądku i wracaj!
Blondyn zbiera się z łóżka na którym siedział między Gregorem i Fettnerem i wychodzi z pokoju.
-Na czym to skończyliśmy? - pytam Sarę.
Poprzedniego wieczoru urządziliśmy sobie z Sarą, Timem i Felixem bardzo przyjemną odprawę sztabu, na którym Sara notowała wszystkie nasze uwagi względem zawodników. Było dużo śmiechu, opowiadałem anegdoty, Sara trzy razy chciała sobie strzelić w łeb, a Felix zasnął w połowie omawiania Didla, bo jak stwierdził pokłócił się z Gregorem i ten odmówił udostępniania mu RedBulla. Bzdura, nie wyglądają na pokłóconych. Moja wrodzona trenerska intuicja podpowiada mi, że po prostu nie był zainteresowany kłamczuch jeden!
-Gregor źle wygląda w seledynowym kombinezonie – Sara czyta kolejny punkt.
-O to, to, to! - wykrzykuję wymachując ręką. Fettner i Kraft uderzają się otwartymi dłońmi w czoło.
-Chciał trener kiedyś wiedzieć co to facepalm – śmieje się Sara. - To właśnie było to!
-O co wam chodzi? - pytam niezadowolony. - Przecież zależy nam na pozytywnym wizerunku kadry!
-Pozytywny wizerunek kadry opiera się na przykład na tym, żeby Gregor nie skakał w kombinezonie w króliczki bez głowy, a nie na kolorze – tłumaczy spokojnie Tim.
-Króliczki bez głowy? - powtarzam zdziwiony. - Przecież to brutalne! Nasze zawody oglądają dzieci! Ale na przykład takie króliczki z głową...
-Nie będę skakał w kombinezonie w króliczki – protestuje Gregor.
-Schlieriego lepiej w kampanie dla dzieci nie ładować – popiera kolegę Morgi. - Lily chciał pomóc i co z tego wyszło?
-Została przewodniczącą!
-Bo Fettner rozdał dzieciom swoje zapasy z Mannera!
-Rozdałeś dzieciom swoje słodycze? - pytam Manuela, a on potwierdzająco kiwa głową. - Jestem z ciebie taki dumny! Dostaniesz honorowy order Heinza Kuttina!
-A co to daje?
-Nic. Po prostu będziesz miał order.
W tym momencie drzwi otwierają się z hukiem i wpada Michi. Dopada do swojej walizki i wyciąga z niej grube dresowe spodnie.
-Gdzie idziesz? - pytam uprzejmie.
-Biegać z Tyśka – mruczy wciągając spodnie na nogi.
Wszyscy rzucamy mu pytające spojrzenia.
-No co? Przecież nie puszczę jej samej! Nie dość, że jest moją żoną, to jeszcze ma przy sobie moją córkę!
-Tłumaczyłem ci, że jest za wcześnie, żeby stwierdzić czy to chłopiec czy dziewczynka – Morgi przewraca oczami.
-Chyba lepiej wiem, co robiłem, tak? - pyta go Michi nakładając grubą kurtkę.
-Chyba że nie ty robiłeś – podśpiewuje pod nosem Didl.
Hayboeck jednym susem pokonuje dystans między nim a Diethartem, łapie młodszego z Thomasów za bluzę i lekko unosząc przyciska do ściany.
-Mówisz o mojej rodzinie. Jeszcze jedno słowo, a cię tak załatwię, że do końca życia będziesz rzecznikiem prasowym reprezentacji Kazachstanu. Zrozumiałeś?
-Nie unoś się tak – Didl próbuje obrócić sytuację w żart i rozluźnić uścisk blondyna na swojej bluzie, ale nic z tego; Hayboeck ma dużo więcej siły. - Nic trener nie zrobi? - pyta mnie.
-Nic nie widziałem – uśmiecham się promiennie. - Akurat Sara mnie tu zagadała.
Dziewczyna prycha śmiechem, ale potwierdzająco kiwa głową.
-No nie widzi trener, co on robi?!
-Takie tam wasze zabawy – rzucam pogodnie. - Michi wędruj do Tysi. Tymczasem mamy do omówienia kolejny problem! Jak usiądziemy w samolocie?!


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 10 stycznia 2016, 15:23


Kraft ładuje się na belkę i uważnie mi się przygląda. Spoglądam na odczyty wiatru. Są bardzo obiecujące! Z radością sygnalizuję zgodę na rozpoczęcie najazdu i włączam kamerę. Rozpędza się i... świetne wybicie! Szkoła Heinza, nikt nie zaprzeczy!
Szybko przenoszę wzrok na ekran i serce mi zamiera. Kraft bezwładnie osuwa się po zeskoku. W którym momencie zdołał upaść?! Nie wiem, nie widziałem bo akurat gratulowałem sobie w myślach wspaniałej techniki.
Oh Heinz, co żeś uczynił?!
Cały czas oglądam akcję na ekranie. Na rozbieg wbiega Sara i ratownicy. Dobrze, szybka reakcja.
Ale zaraz... to nie jest Sara.
-Co tam do cholery robi Tysia?! - wykrzykuje obok mnie Stoeckl.
Biorę do ręki krótkofalówkę i łączę się z moją fizjoterapeutką.
-Sara, co jest?
-Przepraszam! - słyszę, że dziewczyna jest roztrzęsiona. - Ja spanikowałam! Zamurowało mnie, a Tysia widząc, że nie reaguję sama tam pobiegła.
-To biegiem za nią! - krzyczę zdenerwowany.
Spoglądam na Stoeckla obok mnie.
-Miała się oszczędzać – mruczy niezadowolony.
-To tylko jeden...
-Odpowiadam za nią!
-Jest dorosła – próbuję go przekonać.
-Związek jak tylko usłyszał o ciąży chciał ją zesłać na urlop, ale się uparła! Jest tu na moją odpowiedzialność i miała się nie wychylać!


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 10 stycznia 2016, 20:56


-Alex, wiesz gdzie spotkamy Tysię? - pytam wesoło Stoeckla, gdy ten otwiera nam drzwi. Zaraz za mną stoi Kraft z ręką na temblaku i Sara.
-To chyba nie jest...
-Daj spokój! - prycham. - Chcemy jej tylko podziękować!
Alex przez chwilę lustruje nas wzrokiem, aż w końcu wzdycha zrezygnowany.
-Regeneruje Fannemela. Pokój 236.
-Dziękuję, przyjacielu!
Ruszamy zatem do pokoju 236. Drzwi są otwarte, a z wnętrza słychać dialog po norwesku.
-Nie przeszkadzamy? - pytam wchodząc.
Wzrok Tysi i Fannemela przenosi się na nas.
-Skądże – uśmiecha się brunetka. - Krafter, już cię wypisali?
-Porobili badania i tylko rękę mam zwichniętą. Tak przy okazji to gratuluję zwycięstwa – brunet zwraca się do Fannemela, który uśmiecha się szeroko na samą myśl.
-Przepraszam cię Tyśka – zaczyna nieśmiało Sara. - Ja spanikowałam. Pewnie masz teraz kłopoty...
-Co ty! – prycha śmiechem brunetka. - Co prawda Alex mnie uziemił niczym prawdziwy ojciec, ale z Fannemelem więc to żadna kara. Gorzej jakbym miała tu siedzieć z Hilde.
Anders zaczyna się śmiać, a brunetka skupia swój wzrok na mojej fizjoterapeutce.
-Nie bój nic. Przy moim pierwszym upadku pomagało mi dwóch innych fizjoterapeutów. Co prawda, ja też pobiegłam, ale nie byłam sama. Każdemu się mogło zdarzyć! Uszy do góry i więcej pewności siebie.
-Więc nie masz mi za złe...
-A skąd! Ale wiesz, że masz wobec mnie dług?
-Jasne...
-I właśnie teraz możesz go spłacić! Zastąp mnie na pół godziny, a ja pójdę z Krafterem na gorącą czekoladę!
Sara uśmiecha się szeroko i wędruje na miejsce Tyśki.
-Fanni...?
-Cały czas tu byłaś, wiem co mam mówić – śmieje się blondyn.
-Mój człowiek! Heinz, idziesz?
Gorąca czekolada z łamagą i największa kłamczuchą FISu? Jakże mógłbym odmówić?!

4 komentarze:

  1. Bieganie w ciąży? Przecież to całkiem normalnie, no dlaczego nie.
    "Chyba lepiej wiem, co robiłem" ja tego nie będę podważać bo jeszcze mnie Michi znajdzie i przygwozdzi do ściany. Chociaż to nie byłoby aż takie... No to ja zgadzam sie z Didlem, kto wie kogo to XD
    Ta zaciekła konwersacja o kombinezonach wprost podbiła moje serce!
    A Heinz nie może być aż tak zamyślony, jeszcze Stefan doznałby poważniejszych obrażeń i co wtedy...
    Ściskam, pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, oh, oh...
    Te niektóre teksty powalają :*
    Kombinezon w króliczki bez głowy? Ciekawe...
    Fajnie, że Michi się tak martwi o Tysię.
    Jestem strasznie ciekawa co dalej z tego wyniknie :)
    Czekam na następny :)

    Pozdrawiam :*
    Ol-la

    Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział ;) http://hardskijumpinglove.blogspot.com/2014/12/11-byes-sie-wrakiem-mysli.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Skrzywiłaś mnie. Nie mogę patrzeć na Heinza i się nie śmiać. Po prostu nie mogę. Uwielbiam Heinza, jego trenerską intuicję i wszystkie problemy trenerskie. No nie mogę na niego normalnie patrzeć, gdy siedzi w gnieździe trenerskim. Przecież on wygląda dokładnie jak z Twojego opowiadania! Ta jego śmieszna kominiarska na przykład w Niżnym Tagile :D Myślałam, że pęknę ze śmiechu :)

    Pozdrawiam i do Złośliwca zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki to byłby skandal jakby Gregor leciał w kombinezonie z króliczkami bez głowy! I to jeszcze najlepiej różowym! :D
    Heinz to jest jednak biedny człowiek, wszystkie trenerskie dylematy i użeranie się z tymi półgłówkami... Ooo dokładnie tak jak Aria pisała kiedy zobaczyłam Heinza w tej czapie to ... Ahhh tylko się pozbierać z podłogi :)
    Pozdrawiam! :)

    Ps Zoe, kochana! Serdecznie zapraszam do siebie; let---it---go.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń