piątek, 2 stycznia 2015

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 3 sierpnia 2016

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 3 sierpnia 2016, 16:29


-Musisz się tak pchać?!
-No przestań, idioto! Zdążysz wysiąść!
-Przewrócisz Sarę!
-Dzieciaczki...
-No trzymajcie mnie bo mu zaraz przywalę! Już mnie ręka świerzbi!
-Więcej nas na lotnisko w Innsbrucku nie wpuszczą!
-Kraft, palancie! Teraz ty dostałeś owsików w tyłku?!
-To Didl!
-Nieprawda, bo to Michi!
-Przecież Michi jest z przodu!
-I walczę, żebyście nie zgnietli pani stewardessy!
-Dzieciaczki, proszę...
-DIDL, PRZECIEŻ JESZCZE DRZWI NIE OTWORZYLI!
-Zgniotłeś mi plecak! Ja tam mam banany!
-Na cholerę ci banany w samolocie?!
-Jakby zgłodniał? Twoja pusta mózgownica to ogarnia?!
-Co się rzucasz?!
-Jak na razie to ty się rzucasz! Po moim plecaku!
-Didl, czy wszyscy w samolocie muszą wiedzieć, że masz niedowład mózgu?
-Wal się, Hayboeck!
-Przecież ja nic nie mówię! Jestem zbyt zażenowany!
-To kto to był?!
-Trener!
-Trenerze?!
-Przestańcie! Wstyd taki robicie, że głowa mała! Bardzo państwa przepraszam...
-Ale trenerze...
-Diethart, jak się zaraz nie zamkniesz to zabiorę ci świnie!
-Trener to jest jednak gość!
-Ty się Hayboeck nie ciesz!
-Wysiadamy! Gregor zabijesz Sarę!
-Staram się, żeby tego nie zrobić, ale Wieprz się pcha jakby mu koryto napełnili!
-Diethart, ja cię na jakąś obserwację skieruję! ADHD, czy jak?!


Z pamiętnika Heinza Kuttina, 3 sierpnia 2016, 16:57


Nigdy więcej nie zabiorę żadnego z nich na zawody, przysięgam. Nigdzie się nie można z nimi pokazać, bo od razu wieś śpiewa i tańczy. Sam będę skakał za sześciu, a jak! Powiem Sarze albo Felixowi, żeby mi machali chorągiewką i wygramy Letnie Grand Prix bez wstydu w każdym możliwym miejscu publicznym.
Odbieram swoją torbę z taśmy i nie czekając na moją trzodę ruszam do wyjścia odnaleźć żonę i zabrać ją jak najdalej od tych szaleńców.
Zauważam, że stoi razem z Tysią i Kris i o czymś ze śmiechem plotkują. Do nogi Tysi przytula się blond aniołeczek Lily. Od razu robi mi się cieplej na sercu i na chwilę zapominam o psychopatach czających się niedaleko za moimi plecami.
-Dziadek Heinz! - wykrzykuje nagle Lily i puszczając nogę Tysi rusza w moim kierunku.
Cóż mogę zrobić? Puszczam wózek z walizkami i unoszę wysoko nad siebie to przesłodkie dziewczę.
-Jak ty urosłaś przez te dwa tygodnie! - śmieje się ściskając ją. - Za chwile przerośniesz mamę!
Lily odpowiada mi uroczym śmiechem i ruszamy w kierunku dziewcząt.
-Witam drogie panie! - wykrzykuję stawiając blondyneczkę na ziemi i witam się z Tysią i Kris. Następnie idę wyściskać moją Jaqueline.
-Gdzie masz zwierzyniec? - śmieje się polka.
-Nic mi nie mówcie. A właśnie! Jaq! Wiejemy, nie wytrzymam jeszcze chwili z nimi!
-Nie możemy – odpowiada mi żona, a ja czuję jak tracę siły – Musimy odwieźć Stefana i Sarę.
-Cholerrrra. Chociaż Kraft to jeszcze pół biedy. A jak będzie z Sarą, to już w ogóle. Ale Diethart! Nie wiem która go odwozi, ale serdecznie współczuję!
-Ja zabieram Gregora i Manuela – broni się Tysia.
-Ja nic nie wiem o Dietharcie – dopowiada Kris.
Za chwilę pojawia się Sara. Stawia na ziemi torby i wita się z paniami.
-Długo jeszcze? - pyta Tyśka.
-Nawet nie wiesz jak – śmieje się blondynka. - Diethart z Morgim opisali swoje narty 'Thomas' i kłócą się które są czyje. Komisyjnie je rozpakowują i oceniają które są dłuższe.
-Pierdolisz! - wykrzykuje polka.
-Tyśka! - krzyczy oburzona Kris i wskazuje wzrokiem na Lily.
-Soreczki. Nie mów tak Lily. Tak mówią tylko nieudacznicy życiowi. Czyli ja i wszyscy tu obecni poza tobą.
-Pieldolis – powtarza cichutko dziewczynka ładując sobie całą chrupkę naraz do buzi.
-Przepraszam cię Kris!
-Nie przejmuj się! Jak nie ty, to Thomas by ją zaraz nauczył.
-Moje są dłuższe, bo ty jesteś krasnal! - słyszymy głos Morgiego i cała banda rusza w naszym kierunku.
-Zaczyna się – wzdycham.
-Przecież wszyscy zgodnie uznali, które są czyje – rzuca wkurzony Fettner. - Skończcie szukać problemu tam gdzie go nie ma!
-Tysiunia moja kochana! - krzyczy Hayboeck i porywa swoją żonę w ramiona. - Źle wyglądasz!
-Twój syn Thomas uważa się za chomika i żyje głównie w nocy, w czasie kiedy Lena od rana do wieczora mogłaby nie spać – odpowiada mu rozbawiona dziewczyna. - Więc żyjemy z Alexem trochę na dyżurach.
-Teraz ja się zajmę dziećmi! Ty się wyśpisz, wypoczniesz, odżyjesz, pójdziesz sobie gdzieś z dziewczynami...
-Hayboeck, czy ty masz jakiś interes?
-Ej, Didl! - woła Kris. - Chcesz się z nami zabrać?
-Ty i sto pięćdziesiąt twoich świń? - dopowiada uprzejmie Morgi.
-Czy ty się Morgenstern możesz zachowywać jak przystało na prawie trzydziestoletniego faceta? - prycha jego narzeczona.
-Mogę, ale nie chcę. To jak, Didl?
-Dzięki za propozycję, ale mam transport.
-Ale twojej siostry nie ma.
-Ale... Moja dziewczyna mnie zabierze.
Zapada cisza.
-Wujek Didl coś pieldoli – mruczy Lily.
Ryk śmiechu jaki nagle rozległ się w hali przylotów przechodzi ludzkie możliwości.
-Lily mój mistrzu – śmieje się Gregor, który trzyma akurat dziewczynkę na rękach. Po chwili jednak napotyka na groźne spojrzenie Kris. - To znaczy... Nie powinnaś tak mówić. To bardzo brzydko.
Ale kiedy tylko Kris i Tysia zaczynają się rozglądać w poszukiwaniu dziewczyny Didla, Morgi i Gregor przybijają z Lily piątki.
-To co? Mamy Sarę i Stefana, to jedziemy, tak? - pyta Jaqueline.
-Żartujesz? Didl zaraz przyjdzie ze swoją dziewczyną! To historyczny moment! - odpowiadam podekscytowany.
Na horyzoncie pojawia się Thomas ze swoją dziewczyną.
-Wygląda dziwkowato – szepcze Kraft.
-Stefan! - upomina go oburzona Sara.
Ale Kraft ma rację. Dziewczyna Thomasa ma długie, czarne, proste włosy. Ubrana jest w czerwoną mini sukienkę, a na nogach ma sandały na obcasach.
-A ja głupia ubrałam trampki. I wyglądam jak uboga krewna – szepcze Tysia.
-Ja też. I co? - prycha Kris. - I tak obie jej możemy na głowę napluć.
Posyłają sobie porozumiewawcze spojrzenia i milkną, bo właśnie podchodzi Thomas ze swoją dziewczyną.
-Kochani, to jest Eva. Chłopaków pewnie kojarzysz: Gregor, Thomas, Manuel, Michi i Stefan. Nasz trener Heinz, jego żona Jaqueline, a to Kris i Tysia...
-Tyszia? - śmieje się Eva. - Jakie śmieszne imię!
Gregor posyła Tyśce rozbawione spojrzenie.
-To chyba nie jest austriackie imię?
-Ależ jest – zapewnia Schlieri. - Z południa. Przy granicy z Bułgarią!
-Ale Austria... Ah nie! Dobrze! Pomyliło mi się!
Tysia uśmiecha się do Gregora, a ten puszcza jej łobuzersko oczko.
-Ale dwóch dziewczyn brakuje, prawda? - pyta Eva. - To te co ostatnio urodziły?
-Ja ostatnio urodziłam – informuje Tysia.
Eva mierzy ją od góry do dołu.
-Niemożliwe.
-Nie wyglądasz na płodną osobę – rechocze Gregor, a Diethart posyła mu coraz bardziej mordercze spojrzenia.
-Jesteś taka szczupła! Trochę makijażu i byłabyś super laska...
-... a tak to niestety klops – dopowiada Schlieri.
Fettner leży mu na plecach i próbuje powstrzymać śmiech.
-Koniecznie musimy się spotkać w jakiś wieczór, poznać się... - ekscytuje się Eva.
-...upić, żeby mało co pamiętać – dorzuca Gregor podobnym tonem.
-Pieldolicie, a mi się chce spać! - marudzi Schlieriemu w szyję Lily.
-Dobrze gada! Polać jej!
-Ja ci dam polać jej – warczy wkurzona Kris, kiedy Gregor rusza z dziewczynką w kierunku wyjścia.
-Ej, Schlieren! - krzyczy za nim Morgi. - Ale córkę mi oddaj!
-Ah tak!
Eva podchodzi do Jaqueline porozmawiać, a Kris i Tysia po uprzednim porozumiewawczym spojrzeniu przyciskają Didla do ściany.
-Obiecałyście nie komentować.
-Kadra obiecała nie komentować, nie my. Zresztą my komentować nie będziemy. My ci to po prostu wybijemy z głowy.

13 komentarzy:

  1. No nie! Lily jest moją mistrzynią! Jeszcze się nie zdarzyło, żeby mnie tak dwulatka rozbawiła ;) ale ma rację - pieldolą jakby nic innego nie mieli do roboty ;)
    po drugie Gregor - zupełnie go nie posądzałam o taki sarkazm, a tu proszę! Chyba go nie doceniałam! Proszę, powiedz, że on się dopiero rozkręca!
    Didl i jego sto pięćdziesiąt świń - nad tym też rechotałam!
    No i było też odrobinę opiekuńczego Hayboecka :) nie jestem do końca usatysfakcjonowana (niestety, jego nigdy nie mam dość i cały czas wierzę, że dodasz jakiś jednopart z udziałem Jego i Tysi - specjalne dla mnie taki mały wyjątek! Skoro teraz wrócili do Austrii, to poza treningami nie będą się tak często widywać z Heinzem, więc może uchylisz nam rąbka ich "prywatnego" życia oczami Tysi? ;D) Ale nawet ta odrobinka Hayboecka była tak urocza, że przeczytam ten rozdział dzisiaj jeszcze 127328479 razy :)
    życzę weny i już nie mogę się doczekać kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do prośby o jednoparta ! Ploooose ^^

      Usuń
  2. Uhu... Od kiedy Diethart zwraca się do wszystkich 'Kochani'? ;o Szok Thomas, zaskakujesz! ;) Tyśka i Kris będą wybijać Didlowi Evę z głowy!? =D Bardzo ciewawie ^^ Ciekawi mnie tylko jak one mają zamiar to zrobić :P Bo przecież Eva wydaje się być przyjacielsko nastawiona do dziewczyn i skoczków ;) No, ale przecież kobieta po ciąży może być szczupła, nie!? ;D Ciekawi mnie baaardzo połączenie Tyśka, Kris, Megi, Sandra, Tynka + Eva! One coś odwalą przy niej na bank! :D Tyśka... Nie załamuj się, że nauczyłaś dziecko tak pięknie mówić! I tak by się nauczyła przecież! No a teraz Lily przynajmniej podkręca atmosferę! :) "-Wujek Didl coś pieldoli – mruczy Lily."- Lily tym tekstem wygrała wszystko ♥♥♥ Gregor jednak ma zrytą banię... Ale on lubi wszystko komentować! No i jeszcze z Morgim dziecko demoralizują :D Kłótnia o narty <3 Na prawdę mają identyczne pismo i naprawdę nie mogą napisać literki przy nazwisku? :D No a poza tym Morgenstern jest wyższy, więc i chyba narty ma dłuże, nie? Na logikę chłopcy! ;) Biedna Sara- jak ona z nimi wytrzymuj?? :P Kraft i jego tok myslenia -,- Może to i dobrze, że Tynka z nim nie jest? xD A Heinz nie może przegapić historycznego wydarzenia! Ojojoj, trenera nie wykręcicie! Serio wstyd się pokazywać ze koczkami z Austri... Jaki oni wstyd przynoszą! Jakby byli w innym kraju to przynajmniej ich rozmowy rozumiałoby mniej osób :P Ale w sumie do nich się już chyba Innsbruck przyzwycził ^^
    Weny, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Początek po prostu marzenie. Leżę i nie wstaję! <3 A reszta, muszę przyznać jeszcze lepsza. "-Wygląda dziwkowato – szepcze Kraft." Nie no Stefan inaczej tego nie mógł opisać. Szczery chłopak. A co do Gregora, to nieźle umie dowalić. "-Ależ jest – zapewnia Schlieri. - Z południa. Przy granicy z Bułgarią!" Tym tekstem to mnie kupił. Ach te austriackie geny... Ale nikt, powtarzam NIKT nie przebije mojej kochanej Lily. -Pieldolicie, a mi się chce spać! - marudzi Schlieriemu w szyję Lily.
    -Dobrze gada! Polać jej! :***
    Kocham! Pozdrawiam i życzę duuuużo weny <3
    XO.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na:
      http://reportaz-zycia.blogspot.com/

      Usuń
  4. Jednym z moich postanowień jest w końcu wzięcie się za komentowanie, więc się biorę i zaczynam właśnie u ciebie ;) ale czytałam cały czas, bo piszesz wyśmienicie i na każdy rozdział czekam z niecierpliwością :) uwielbiam twojego Michiego, Kuttina i Fanniego, ale o tym ostatnim nie tutaj ;)
    Ale teraz może troszkę na temat rozdziału :D
    Jak dla mnie ten rozdział zdecydowanie wygrywa duet Gregor i Lily, normalnie ich uwielbiam ! Są tacy słodziaszni i jeszcze ta mała próba kradzieży małej Morgensternowej :D No i oczywiście Schlierenzauerowy sarkazm.
    Drugie miejsce oczywiście zajmuje komisyjne rozpakowywanie i ocenianie nart Thomasów :D
    Opiekuńczy Michi też jest słodziaszny i rozpływam się nad nim mimo, że ostatnio troszku mnie wkurzył podpieprzając mojemu Fanniemu żółty plastronik :(
    Eva jest... no cóż, myślę że najlepiej opisał ją Kraft :D
    Do omówienia pozostaje jeszcze początkowa konwersacja :) Pojazdy Kuttina po Dietharcie są piękne :D Tylko zastanawiam się, który to skrywa w swoim plecaku banany ? :D
    Trochę chaotycznie, ale jest :D
    Pozdrawiam, życzę baaardzo dużo weny i oczywiście czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyobraziłam sobie Heinza, który nie bierze nigdzie nikogo, tylko skacze sam xD Po prostu go uwielbiam. Podobnie jak wszystkich wariatów.
    Twoje dialogi miejscami są baardzo dobre. Lubię taki humor. Trochę brakuje mi u Ciebie narracji - rozumiem, że taki jest zamysł, ale jednak nie samym dialogiem opowiadanie żyje.
    I naprawdę, nigdy nie spojrzę już na Heinza normalnie. Nie ma mowy! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Muahahahahahahaha!
    Hahhahahahahahahaha!
    O boże! (łapie haust powietrza i znów wybucha śmiechem)
    ....................................................................................................
    ....................................................................................................
    Po 20 minutach uspokojenia...
    Odcinek wygrywa Lily, Schlieri i dziewczyny przeciwko panience Dietharta! :D
    No nie pieldol! :D
    Od razu mi się przypomina piosenka Video - Nie pierdol ;)
    Czadowy rozdział :)

    Pozdrawiam i weny życzę! :)
    U Manii nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lily! Kooooocham <3 Jak dla mnie to idealny komentarz Krafta co do tej dziewoi. A może to wynajęta hahah ? :D
    Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahhahaha
    Boże! Genialne! Nic dodać nic ująć.
    Już się łudziłam, że może Didl przyprowadzi kogoś normalnego, ale nadzieja matką głupich. I szlag mnie chciał trafić, jak doszłam do opisu Evy.
    No ale akcja dziewczyn przeciwko wybrance serca Dietharta powalająca. Tak samo jak Lily i jej "wujek Didl coś pieldoli" Kocham tą małą. :)
    Komentarz Krafta i dopowiadania Schlierenzauera były idealne.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :)
    Faye

    OdpowiedzUsuń
  9. Lili i Gregor wygrali dzisiaj ten rozdział. CALUSIEŃKI!
    "Pieldolenie" Lili było tak cudowne, że się popłakałam tym bardziej, że wiem coś o powtarzających wszystko dziewczynkach i nie tylko ;)
    Do Lili jeszcze dołącza Gregor, który swoim sarkazmem rozwalił system, no i to "-... upić, żeby mało co pamiętać". Dajcie mi chusteczke bo płaczę :')
    Dziewczyny też dzisiaj mnie przy samej końcówce nieźle rozbawiły :D
    Okej, czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się straszliwie, że tu trafiłam!
    Nigdy nie spojrzę już na Heinza tak samo. Nigdy! Już dziś, gdy oglądałam kwali, to o mało nie padłam ze śmiechu na jego widok. :D Szkoda mi go, że musi się z tą trzodą użerać. :D
    Ilekroć czytam gdzieś o Didlu i jego świniach, cieszę się jak głupia. Podobają mi się Twoje dialogi i w ogóle to jak sobie to wszystko kreujesz.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oł dziiiiz, Zoł, tak totalnie mnie zabiłaś tym rozdziałem, że do teraz, gdy przeczytałam go już sześć razy, dalej boli mnie przepona! Dasz wiarę? No ale cóż, powodów jest wiele. Właściwie cały ten rozdział jest jednym wielkim powodem, ale jest tak super, że ja mogę go czytać i czytać i będę się śmiałą póki nie pęknę.
    No bo tak:
    1. Pierwszy dialog. Właściwie niby nie wiadomo, kiedy co kto mówi, ale ta wielka trzoda chlewna ma taki sam poziom zje**nia, że to mógłby być każdy. Banany? Po kilkukrotnym prześledzeniu tekstu wychodzi mi na to, ze Didl jest takim geniuszem. Cholera jedna niech się świń trzyma, a nie na małpy przerzuca!
    2. Heinz i jego "Dzieciaczki". Mnie to nigdy nie przestanie śmieszyć i rozczulać za jednym razem. <3
    3. Heinz skaczący za sześciu. TAK!
    4. Dziadek Heinz. To jest tak piękne, że mi się łezka w oku kręci. A tu jeszcze Lily mała jest i ona mu tak dziadkuje i to jest superowe.
    5. Komisyjne rozpakowywanie nart obu Thomasów. Jezu, jacy oni są popieprzeni, to aż mi się w pale nie mieści. Morgenstern, ogarnij!
    6. "Ty i sto pięćdziesiąt twoich świń?" Okej, ogarnął, bo ciśnie Didlowi. <3
    7. Gregor i jego wujkowanie jest zajebiaszcze!
    8. Dziewczyna Didla. Ja wiedziałam, że to się właśnie tak skończy. Mówiłam, że pewnie Tynka, albo ktoś, na kogo widok wszystkim szczeny opadną! No i masz babo placek i plastika. Oj Didl, Didl...
    9. W ogóle Heinz i jego "Diethart zaraz przyprowadzi swoją dziewczynę! To historyczny moment!" zmiotło. Heinz i jego wiara w Prosiaczka rządzą!
    10. Gregor i jego dopowiadania. Schlieri, mistrzu!
    11. Dolna granicą z Bułgarią? Płaczę!
    No i na sam koniec wisienka na torcie tego rozdziału... Typ jest tylko jeden, a mianowicie LILY i jej PIELDOLICIE. Tak, ja już nigdy nie spojrzę na to dziecko tak samo, więc niech Morgenczubek nawet nie wrzuca jej zdjęć na fejsa, bo będę słyszała to wybrakowane w R przekleństwo. Dobry Boże, to jest tak mistrzowskie, że nie mam nawet na to określenia. Po prostu Lily Mistrz i tyle. Wiadomo, po tatusiu!
    No to teraz czekamy na rezultaty wybijania Didlowi panny z głowy. Czuję, że będzie krwawo i że Heinz będzie się wszystkiemu przyglądał z popcornem w rękach. Amen!

    OdpowiedzUsuń